Ogień pojawił się przy torach kolejowych w Nadolicach i Chrząstawie. Suche trawy paliły się w kilkunastu miejscach jednocześnie na odcinku 21 kilometrów. W tym czasie strażacy robili wszystko, aby ogień nie przedostał się do lasu otaczającego nasyp.
- Paliło się na odcinku od Wojnowa do Miłoszyc. W akcji wzięło udział 14 jednostek. Przyczyną pożaru mogły być iskry hamującego pociągu – mówi Artur DaleckiM, prezes OSP w Kamieńcu Wrocławskim. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Nie zapomnisz nigdy
Ze wszystkich akcja strażacy najbardziej pamiętają powódź w 1997 roku, kiedy bronili wałów w Łanach i Kamieńcu. – Trudno w to uwierzyć, ale bez snu spędziliśmy 72 godziny. Później zmęczenie dopadło ludzi i spali po 2-3 godziny. Cała akcja trwała 18 dni – opowiada strażak Ryszard Pokutycki.
Wrażliwość i rodzaj akcji decydują o tym, co na dłużej pozostanie w pamięci lub będzie się śnić po nocach. – Nocny wypadek. Zmiażdżone auto leży na dachu. Ciemno, nie widać rannych i nie słychać wołania o pomoc. Inni zabezpieczają teren. Ty musisz ratować tych, co przeżyli. Widok, jaki zobaczysz w aucie może niejednemu się przyśnić – opowiadają ochotnicy.
Strażacy Marcin i Artur Daleccy
Miękki sufit
Nawet doświadczonym strażakom zdarzają się nieprzewidziane sytuacje. Przekonał się o tym Marcin Dalecki, naczelnik OSP z Kamieńca. W czasie gaszenia domu w Wojnowicach zawalił się sufit i strażak spadł do pomieszczenia niżej. Na szczęście oprócz kilku zadrapań, nic mu się nie stało.
OSP w Kamieńcu powstało w 1946 roku. Czynną służbę pełnią 24 osoby, w tym pięć kobiet. Na stanie mają 2 pojazdy: żuka i stara. Niedawno rozpoczęli remont remizy. Strażacy chwalą Jerzego Misztala, wiceprezesa OSP za pomoc w dostarczaniu prowiantu.