Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Kąty Wrocławskie
Powojennej szkoły pierwsze lata

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Do Regionalnej Izby Pamięci przy Stowarzyszeniu Miłośników Ziemi Kąckiej przyniesiono zeszyt z roku 1945 „do wypracowań polskich Gałuszkównej Urszuli”...
Powojennej szkoły pierwsze lata
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Powojennej szkoły pierwsze lata
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Powojennej szkoły pierwsze lata
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

„29 IX 1945r. Mój pierwszy dzień w gimnazjum”

„Po tylu latach wojny doczekałam się mego pierwszego dnia w gimnazjum. W szkole było uroczyście i wesoło. Zapoznałam się z koleżankami, które były dla mnie grzeczne i uprzejme. Pierwszy przemówił do nas pan profesor, który na wstępie okazał nam swoje zadowolenie, że może nareszcie będzie mógł uczyć polskie dzieci, które jak mówił wzbraniano mu uczyć przez 5 lat. I przyrzekliśmy pracować solidarnie aż do ostatniego tchu”.

Rozpoczynający się rok szkolny jest dobrą okazją do przypomnienia o czasach wojny i trudnościach w nauce polskich dzieci.

Podczas wojny w ramach ruchu oporu na terenach włączonych do Rzeszy powstało tajne nauczanie, za które groziły represje. Na teren gminy Kąty Wrocławskie po wojnie przybyli nauczyciele, którzy mieli za sobą tajne nauczanie:

Lidia Gałuszko – Kąty Wrocławskie

Ludwik Gałuszko – Kąty Wrocławskie

Janina Wesoła - Smolec

Stanisław Wesoły - Smolec

Julian Stanisz - Zachowice

W powojennym okresie szkolnictwo pomimo braku wykwalifikowanej kadry, pomocy naukowych i przejmowania zdewastowanych obiektów, często bez sprzętów, jakoś musiało dawać sobie radę. Młodzi ludzie garneli się do nauki i chętnie pomagali wraz z rodzicami we wszelkich pracach.

Pierwszego września 1945 roku w Kątach Wrocławskich zasiadło w ławkach prawie 90 dzieci. Brak było wszystkiego, podręczników, książek, a nawet papieru - dzieci często pisały na odwrocie zadrukowanych jednostronnie dokumentach niemieckich lub radzieckich, nie wszystkim rodzicom udało się zdobyć zeszyt.

W roku 1946 zaczęły się pojawiać w szkole przydzielane zeszyty, jak też pierwsze mapy i pomoce naukowe. Pierwszą bibliotekę z zebranych książek pomagał założyć w Kątach Wrocławskich Stanisław Cisło znany społecznik. Dzieci i młodzież wykonywała prace porządkowe, nawet brała udział przy odgruzowywaniu. Młodzież pomagała jesienią przy zbieraniu ziemniaków w gospodarstwach rolnych państwowych i spółdzielczych, za to wpływały jakieś kwoty do kasy szkolnej.

Uczniowie często brali udział w życiu kulturalnym miasta, uświetniając uroczystości państwowe i rocznicowe.

„Podrośniętym” w czasie wojny, kiedy okupant niemiecki nie pozwolił uczyć polskich dzieci, uczniom, organizowano kursy dla nadrobienia zaległości.

Tu fragment życiorysu dorosłego kandydata do szkoły wieczorowej;

„Urodziłem się 12. 09. 1932 roku we wsi Malanów powiat Wieluń, woj. Łódzkie. Pochodzę z rodziny robotniczej. Z młodych lat przebywałem przy rodzicach, gdy miałem chodzić do szkoły wybuchła wojna, w czasie okupacji nie chodziłem do szkoły, ponieważ nie było wolno. Po wojnie przyjęto mnie do trzeciej klasy, ponieważ w czasie okupacji uczyłem się w domu, uczyli mnie rodzice.”

W Kątach Wrocławskich trud uruchomienia polskiej szkoły został podjęty przez małżeństwo nauczycielskie państwo Lidię i Ludwika Gałuszko, którzy przybyli ze wschodu już w roku 1945. Kolejno dołączyli: Maria Badeńczyk, Zofia Budrewicz, Bronisława Żydzik oraz Aniela Czarma. Religię prowadził ks Franciszek Piszczor.

Pani Lidia uczyła języka rosyjskiego, pan Ludwik geografii.

Dziś spoczywają na Kąckim cmentarzu.

W Gniechowicach trud zorganizowania pierwszej polskiej szkoły podjął Jan Krzyżanowski w czym pomagali rodzice i uczniowie. Przez wiele lat był w niej pierwszym kierownikiem.

Po latach społeczność wiejska Gniechowic odnowiła nagrobek na cmentarzu przykościelnym stawiając granitową płytę.

Dzisiaj w Gniechowicach stoi piękna nowoczesna szkoła z dużą salą sportową.

Jestem w posiadaniu teczki I komitetu budowy szkoły w Gniechowicach, którego ojciec został przewodniczącym.

Na zebraniu była dyskusja, czy robić dobudówkę do starej szkoły, czy budować nową, szukano pomysłów i pieniędzy.

W protokole z zebrania z dnia 10. 09. 1984 znajduję zapis;

p. Cały Feliks zgłosił koncepcję. Jesteśmy na progu XXI w., nauka będzie potrzebowała innych warunków, w związku z tym będzie potrzebna szkoła z prawdziwego zdarzenia.

Po latach kamień węgielny pod budowę nowej szkoły wmurował ks. kardynał Henryk Gulbinowicz.

Ojciec był również przez kilka lat nauczycielem biologii w starym budynku szkoły, jako że miał doktorat nauk rolniczych, a brakowało nauczyciela. Szkoła pamiętała o „swoim” starym nauczycielu – jej przedstawiciele uczestniczyli w pogrzebie.

Niemieccy pastorzy też uruchomili w roku 1945 szkołę w Kątach Wrocławskich dla 70 niemieckich dzieci, lecz Urząd Bezpieczeństwa ją zamknął. W następnym roku znaczna część Niemców wyjechała.

Ja zaczynałem swoją pierwszą klasę w Smolcu, w roku 1951. O sali gimnastycznej jakoś nikt nie myślał, dzisiaj obok mojej starej „budy” istnieje od lat piękna sala sportowa, w tym roku oddano do użytku kolejne skrzydło szkoły z wieloma nowymi klasami kosztem 10 milionów zł. Ze wzruszeniem wspominam moją pierwszą nauczycielkę - panią Marię Matzner, jak też koleżanki i kolegów. To nasza Pani nauczyła nas nie tylko pierwszych literek, ale też jak dzielić się drugim śniadaniem z głodnym kolegą. Tu w Smolcu, po latach, uczyła się moja wnuczka już w jakże innych warunkach. To w tej szkole, zaraz po wojnie, odbywały się zimą wieczorowe kursy dla dorosłych analfabetów.

Tu kolejny fragmenty życiorysu dorosłego kandydata do szkoły w Bogdaszowicach chcącego kontynuować naukę;

„Urodziłem się 13. 10. 1926 roku w miejscowości Romaszki powiat Biała Podlaska woj. lubelskie. Od siódmego roku życia zacząłem chodzić do szkoły w Romaszkach, gdzie skończyłem 4 klasy szkoły podstawowej w roku 1939. Dalszą naukę przerwał mi wybuch wojny. W czasie okupacji początkowo pracowałem w gospodarstwie rodziców, potem zacząłem się uczyć praktyki krawieckiej do roku 1943, gdy zostałem zabrany do obozu pracy t. z. Junaków, których Niemcy potrzebowali do budowy linii kolejowych i lotnisk. W roku 1944 w marcu obóz ten został rozwiązany przez polskie oddziały partyzanckie, a mnie i moich kolegów pochodzących ze wsi zaciągnięto do Batalionów Chłopskich, gdzie przebywałem do wyzwolenia, to jest do 30 lipca 1944 roku. Po wyzwoleniu powróciłem i pracowałem na gospodarstwie rodziców, nie miałem możliwości ukończyć szkoły podstawowej, bo w moim miejscu zamieszkania nie ma szkoły, a na dojazd do innej miejscowości do szkoły wieczorowej nie był dla mnie dogodny z powodu tego, że pracując przy obsłudze inwentarza żywego nie mam wolnego popołudnia.”

Dzisiaj w wielu miejscowościach naszej gminy przybywa mieszkańców, szkoły są systematycznie budowane i rozbudowywane, by podołać napływowi dzieci i młodzieży. W jakże innej szkole przebywają teraz dzieci w porównaniu z powojennym czasem. Szkoły są piękne, z wykształconą kadrą, dobrze wyposażone w nowoczesne sprzęty.

Nie mają jednak dzieciaki atramentu w kałamarzach do robienia kleksów...

Jako uzupełnienie polecam:

Wspomnienie. Na mojej drodze do szkoły nie było gimbusów

http://www.otowroclawpowiat.pl/news.php?id=81994

Więcej informacji znajdziesz w gazecie powiatu wrocławskiego
Express Wrocławski


Opracował: Stanisław Cały



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Sobota 27 kwietnia 2024
Imieniny
Sergiusza, Teofila, Zyty

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl