Z szybko rozprzestrzeniającym się ogniem walczyły już dwa zastępy Ochotniczej Straży Pożarnej z Węgier. Trudno dostępny i podmokły teren oraz brak możliwości dotarcia bliżej miejsca pożaru zmusił druhów z Węgier do zbudowania linii gaśniczych na daleką odległość, wykorzystując dużą ilość odcinków węży tłoczonych.
W chwili dotarcia naszego zastępu na miejsce z uwagi na posiadany w wozie napęd uterenowiony na obie osie podjęliśmy decyzję o wjechaniu na grunty orne i podjechaniu bliżej płonącego trzcinowiska, co ułatwiło nam prowadzenie działań gaśniczych i przyczyniło się do znacznego opanowania i ograniczenia rozprzestrzeniania się ognia. Utrudniona akcja gaśnicza oraz dogaszanie pogorzeliska i zarzewi ognia trwała blisko 3 godziny, ze względu na palące się ciągle suche drzewa, konary i krzaki.
Po godzinie 18-nastej wszystkie zastępy działające na miejscu powróciły do swoich jednostek.
Kolejny raz ludzka głupota była przyczyną zniszczenia dużej powierzchni terenów zielonych, które zamieszkałe są przez liczne gatunki zwierząt. W trakcie naszych działań byliśmy świadkami jak wystraszone dziki uciekały przed ogniem z ich naturalnego środowiska.