Urządziliśmy w nim powiększoną Regionalną Izbę Pamięci.
Wcześniej nasza skromna powierzchnia wystawiennicza mieściła się w przyziemiu GOKiS.
Przed laty burmistrz Antoni Kopeć zachodził czasem do nas i widział problemy lokalowe. Cieszyliśmy się z tego co mamy i upychaliśmy eksponaty jak się dało.
Na wieść o przyznaniu nam kilkakrotnie większego lokalu byliśmy zakłopotani: co my tam wstawimy - na powierzchni ponad 250 m kw?
Remontowaliśmy lokal przez jesień i zimę własnymi siłami i środkami, w tym czasie nie znosiliśmy eksponatów i każdy gromadził u siebie w domu to, co udało się zdobyć.
Ściany miejscami zamoknięte, z odpadającym tynkiem, trzeba było najpierw naprawić, zabezpieczyć dach . Instalację elektryczną trzeba było dostosować, jakieś lampy kupić i powiesić. Członkowie Stowarzyszenia mają różne fachy i zdolności, wszystko się przydało. Aby pomalować setki metrów kwadratowych - potrzebną farbę podarował sponsor – aż zza Opola przywiozłem ponad 300 litrów. W wielu tematach pomagali nam też inni sponsorzy przekazując inne materiały.
Koledzy ślusarze spawali konstrukcje na plansze z widokówkami przedstawiającymi różne obiekty sprzed wojny. Inni czyścili i malowali.
Kiedy już prawie wszystko było gotowe, ściany pomalowane, lampy wisiały z sufitu, pozostała podłoga. Była w strasznym stanie - z kawałkami parkietu, płytek i jakąś starą, zapuszczoną wykładziną.
Burmistrz Kopeć , który nam kibicował i widział nasze problemy, w tym momencie nas wsparł i podłoga została zrobiona. Nie zawiedliśmy - mamy czym się pochwalić. I to nie tylko lokalnie.
Zaczęliśmy znosić z domów to, co kto uzbierał przez okres remontu. Kolekcja materiałów, narzędzi, dokumentów itp. przerosła nasze oczekiwania. Trzeba było wykonać dodatkowe gabloty, wstawić jakieś regały, grupować eksponaty i ustawiać - pracy nie ubywało.
Od jesieni 2014 – śmierci śp Jerzego Grendy, pierwszego prezesa i założyciela SMZK - kolekcja eksponatów nadal rośnie, ciągle coś przekładamy, by znaleźć jeszcze trochę miejsca. To bardzo ważne, że ogromna praca Jerzego nie poszła na marne, kontynuujemy zaczęte przez Niego dzieło. Przybyło też kilkunastu nowych członków miejscowych i z sąsiednich gmin.
Trzeba przyznać, że wielu mieszkańców miasta, okolicy, a nawet z sąsiednich gmin, przynosi do nas eksponaty, rodzinne pamiątki. Wiele wsi w obecnych granicach gminy Kąty Wrocławskie kiedyś należało do Środy Śląskiej. Często przychodzą i pytają czy dany eksponat nam się przyda.
Nowy prezes - Andrzej Cichecki - stara się, by wszystko działało na medal, w początkowym okresie ma sporo pracy, wdraża się w nowe problemy. Wiadomo - jest pewna grupa członków, na których zawsze może liczyć i oni wspierają go we wszelkich działaniach. Jest także kilka osób w Stowarzyszeniu spoza Gminy Kąty Wrocławskie, nawet zastępca prezesa Artur Dębski to mieszkaniec sąsiedniej gminy Kostomłoty. Jego kolekcja widokówek i innych dokumentów wzbogaca nasze zbiory.
Koledzy na dyżurach oprowadzają gości po ekspozycji i pokazują stare narzędzia i sprzęty, którymi już dzisiaj się nie pracuje. Wycieczki szkolne też mają różny program zależnie od wieku zwiedzających. Maciej Ziobro (z gminy Kostomłoty) i Janek Cisło mieszkający od urodzenia w Kątach (syn powojennego działacza), są zawsze dyspozycyjni, by wyczerpująco przekazać wiedzę o historii miasta i wyjaśnić to zwiedzającym.
Mamy wiele unikalnych eksponatów - kto widział żelazko na gaz, czy drewnianą przedwojenną elektryczną pralkę, z której korzystano jeszcze w latach 60-tych?
Janek Cisło, Janek Krzaczek i inni znoszą stare narzędzia, czasami trudno dociec do czego kiedyś służyły. Czyszczą to koledzy, konserwują, by młodym mieszkańcom pokazać narzędzia i sprzęty, które już zatraciły swoje funkcje, my ratujemy to dla potomnych, czasem ze złomowiska.
Nasza Regionalna Izba Pamięci otwarta jest na razie tylko w soboty od godziny 10 do 13, dla zgłoszonych grup zawsze istnieje możliwość udostępnienia jej w innym czasie. Od maja będzie otwarta jeszcze w godzinach południowych w środy – zapraszamy.
Wielu potomków dawnych mieszkańców miasta odwiedza naszą ekspozycję, nawiązujemy z nimi kontakty. Bywają wycieczki z Niemiec, a w księgach adresowych odnajdujemy informacje na przykład o tym gdzie mieszkała ich babcia. Bywają Niemcy o polskich korzeniach i czysto polskich nazwiskach. Przed wojną w okolicznych wsiach mieszkało wiele osób o polskich korzeniach.
Ostatnio 5 osób z naszego Stowarzyszenia zostało zaproszonych do Krzyżowej, na Kongres Historyków Lokalnych. Mieliśmy też rewizytę, w czasie której pokazaliśmy nasze eksponaty, jak też samo miasto Kąty Wrocławskie oraz okolicę.
Stowarzyszenie wydaje książki, albumy, informatory i ulotki. Kolejne książki są już opracowywane przez ks. profesora Mieczysława Koguta.
Razem pracujemy, razem jeździmy na wycieczki i bawimy się, zdobywamy wiedzę o historii miasta i gminy, i przekazujemy na spotkaniach młodzieży. Wystawiamy w szkole i bibliotece różne materiały, prowadzimy prelekcje i konkursy. Dobra jest współpraca z gminą, GOKiS oraz ze szkołami, jest tu dobry klimat na społeczne działanie.