Przypomnijmy. Do zbrodni w Kątach Wr. doszło 13 marca ubiegłego roku w domu przy ul. Nowowiejskiej. Damian K. i Adrian S. od rana pili alkohol, spożyli aż trzy butelki wódki. Damian K. wyżalił się koledze, że jego wujek znęcał się nad nim i jego rodziną przez długi czas i zmusił do wyprowadzenia się z domu. Również potem dochodziło do scysji między nimi. Wtedy narodził się pomysł, żeby pójść do Adama T. pobić go i nastraszyć. Damian K. wziął ze sobą nóż.
Ostatecznie wizyta w domu przy Nowowiejskiej skończyła się ciężkim pobiciem Adama T. Na koniec Damian K. zadał wujkowi cios nożem w szyję, a następnie stanął na niej nogą. To ostatecznie spowodowało zgon.
Taka była wersja podczas śledztwa. W czasie procesu Damian K. zmienił zeznania. - Poszliśmy do domu, bo chciałem zabrać swoje dokumenty - uzasadniał mężczyzna.
- Dlaczego oskarżony, po wzięciu swoich rzeczy, poszedł do pokoju wujka i tam czekał? – pytała sędzia Beata Kunstler.
- Na górze nie było światła, więc zeszliśmy na dół, bo chciałem zobaczyć jakie dokumenty wziąłem. Kiedy chcieliśmy wyjść, wrócił wujek i wywiązała się bójka – odpowiedział Damian K.
Nie potrafił jednak wyjaśnić, po co w takim razie w pokoju wujka pili piwo, ani dlaczego w śledztwie mówił inaczej. Ani tego, skąd u Adama T. wzięły się tak liczne obrażenia, m.in. wiele złamanych żeber. Damian K. nie pamiętał również czy rzeczywiście stanął na szyi wujka, jak w śledztwie stwierdził jego kompan Adrian S.
Mec. Jacek Leszczyński, który broni Damiana K., stwierdził, że nie można w tej sprawie mówić o zabójstwie, a jedynie o pobiciu ze skutkiem śmiertelnym. Zwłaszcza, że trudno o jednoznaczną relację ze zdarzenia po wypiciu feralnego dnia przez oskarżonych tak dużej ilości alkoholu. Bez wątpienia duży wpływ na całą sytuację, miały również narastające od wielu lat emocje.
- Nie musiało tak być, że zginął człowiek. Raczej źle zrobiliśmy – dodał Damian K.
Następna rozprawa odbędzie się 11 marca. Podczas niej m.in. będzie zeznawał Adrian S.