Nawiązując do dzisiejszego wystąpienia zesłanej na Sibir w okresie ostatniej wojny, przypomniał o wielu Polakach, którzy po Powstaniu Styczniowym zostali przez władze carskie skazani na zesłanie.
W ramach niedzielnej kawiarenki zaproszona została pani Józefa Tyburczy z Kobierzyc, która w czasie ostatniej wojny jako dziecko została z rodzicami wywieziona na Sibir z terenów wschodniej Polski zajętej przez sowietów.
W jej opowieściach zawarł się dramat narodu polskiego i krzywd jakie Polacy doznawali od władzy radzieckiej. Nieludzkie traktowanie w czasie transportu, często bez wody i jedzenia. Śmierć bliskich bez możliwości godnego pochówku. Umarłych kazano na postojach wynosić na skraj torów. Mówiła o ciężkich warunkach pracy w kopalniach złota i życia na obcej ziemi. Głód, zimno i cierpienie towarzyszyły każdego dnia.
Po latach, dzięki porozumieniu Sikorski - Stalin zesłani dowiedzieli się, że będą mogli wrócić do Polski. Droga powrotna trwała miesiącami w wagonach towarowych. Były postoje i pobyty w różnych miejscowościach, ale mieli nadzieję, że wrócą do Polski. Do rodzinnych stron nie wrócili, pociągi wiozły ich w kierunku zachodu na nowe ziemie odzyskane. Na granicy na widok polskich żołnierzy były łzy szczęścia i radość z powrotu.
Nie wszyscy wrócili, wielu pozostało na zawsze na tej nieludzkiej ziemi.
Często też Polaków skazywano za drobne przewinienia na dodatkowe kary lagru, ci co przeżyli powrócili dopiero po śmieci Stalina do Polski i w latach następnych.