Pan Piotr mieszka w Siechnicach od jesieni. Wciąż wykańcza dom, dlatego nie myślał jeszcze o zameldowaniu się w nowym miejscu. Swoje podatki płaci w Trzebnicy, choć wyjechał z niej do Wrocławia na studia, niemal 10 lat temu. Wciąż jednak figuruje tam jako podatnik, bowiem formalnie jest zameldowany w domu rodzinnym.
Takich historii jest znacznie więcej. Władze gminy szacują, że ok. 10 procent mieszkańców gminy nie jest zameldowana. Wśród nich tylko niewielu zgłosiło do Urzędu Skarbowego gminę, jako miejsce zamieszkania. A właśnie tyle wystarczy, żeby płacić podatki tam, gdzie się faktycznie przebywa.
Potwierdza to burmistrz gminy Siechnice. - Składając zeznanie podatkowe, wskazujemy w nim miejsce swojego stałego zamieszkania. I to wystarczy, żeby pieniądze z naszych podatków trafiły do budżetu gminy Siechnice. To bardzo istotne, bowiem udział gminy we wpływach z podatku dochodowego od osób fizycznych jest jedną z ważniejszych pozycji po stronie dochodów w naszym budżecie - tłumaczy Milan Ušak.
W 2012 roku z tego tytułu w budżecie gminy zaplanowano ponad 15 mln zł. Gdyby wszyscy podatnicy, którzy mieszkają na terenie gminy, tu rozliczaliby się z fiskusem, tych środków mogłoby być więcej nawet o milion złotych. - Dzięki temu udałoby się zrealizować więcej inwestycji. Dodatkowo zyskałaby nasze szkoły, bowiem otrzymalibyśmy również większą subwencję oświatową - dodaje burmistrz.
Dlatego władze zachęcają do meldowania się wszystkich, którzy już mieszkają na terenie gminy, albo przynajmniej zgłoszenia tego faktu do Urzędu Skarbowego. Planowana jest także akcja informacyjna na plakatach i ulotkach. Z czasem również fakt, gdzie płaci się podatki, będzie brany pod uwagę przy przyjmowaniu dzieci do gminnych przedszkoli czy szkół. - Wiele samorządów już tak robi, że rodzice starający się o przyjęcie swojej pociechy do przedszkola, musi pokazać pierwszą stronę PIT-u, czy w danej gminie płacą podatki. Myślę, że to rozwiązanie z czasem również u nas zacznie obowiązywać. Wtedy, takie dzieci będą miały pierwszeństwo przy przyjmowaniu do gminnych placówek oświatowych - tłumaczy Milan Ušak.