Prace mieszkańca Sobótki można łatwo rozpoznać. Jest to sztuka uspokajająca. Wszystkie widoki są ciepłe i stonowane. Odbiorca nie przeżywa emocji np. wywołanych kolorami, ale się wycisza. Władysław Dzielnicki nie jest zawodowym plastykiem. Posiada jednak intuicję i mocno angażuje się w to, co robi. Prowadził zajęcia w szkołach i w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym w Sobótce.
- Jego prace są bardzo naturalne i oddają atmosferę miejsca. Po latach udoskonalił swój warsztat. Kiedyś malował tylko akwarele. Malowane farbami wodnymi obrazki nawet po skserowaniu nie tracą uroku – opowiada Anna Kwaśniewska, mieszkanka Sobótki.
Artysta nigdy nie miał ciągot do malowania abstrakcji, czy innych nowoczesnych form. Obce są mu też programy komputerowe do tworzenia sztuki. Inspiracją zawsze była natura. W latach 70 działał w nieformalnej grupie artystycznej, która zwiedzała wszystkie muzea w Polsce.
- Mam 3 metody pracy. Pierwsza to malowanie w miejscu, gdzie jestem. Jest to jednak kłopotliwe, bo wiele rzeczy rozprasza. Druga to szybkie rysowanie szkicu i uzupełnianie kolorów w domu, a trzecia to malowanie z fotografii – tłumaczy Władysław Dzielnicki. Artysta tworzy w wielu technikach m.in. akwarela, gwasz, pastele i olej. Mieszkaniec Sobótki wielokrotnie zapraszany był na plenery artystyczne. Miał wernisaż w czeskiej Sobotce i na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu. Prace w muzeum są przeglądem jego 10-letniej twórczości. Wystawę można oglądać przez miesiąc.