Na wystawie można obejrzeć legendarnego Titanica, sceny bitwy o Pearl Harbor i inne znane okręty z poprzednich stuleci. Większość prac to ilustracje do książek i czasopism. Sporo z nich umieszczano również na pudełkach z modelami do sklejania.
- To pewnego rodzaju archeologia. Autor wskrzesza jednostki pływające, które od dawna już nie istnieją – podkreśla Wojciech Fabisiak, dyrektor Muzeum Ślężańskiego w Sobótce.
Wszystkie prace są bardzo precyzyjne. Wykonano je farbami wodnymi używając pędzli retuszerskich. Autor szczegółowo odzwierciedla linki masztów, elementy nawigacji, czy uzbrojenia. Wszystkie jednostki pływające istniały naprawdę, a obrazy powstały dzięki historycznym fotografiom i grafikom.
- Na wystawie prezentuje ponad 30 prac. Powstały one na podstawie zachowanych materiałów ikonograficznych z wizerunkami jednostek. Niestety większość dokumentów jest czarno-biała, dlatego kolory tła sam wymyślam – tłumaczy Grzegorz Nawrocki.
Największy problem sprawia dotarcie do dokumentów i zdobycie informacji na temat statku, czy czołgu. Sam obraz powstaje ok. 3 tygodni.
- Ukończyłem Wydział Budownictwa Lądowego Politechniki Poznańskiej. Pomaga mi to odczytywać płaskie zdjęcie w przestrzeni. Czytając rzut widzę go w trójwymiarze – dodaje autor.
Jego największy obraz ma dziewięć metrów szerokości i znajduje się w hotelu w Lesznie.
Prace architekta uznawane są wśród wielu zagranicznych kolekcjonerów malarstwa marynistycznego. Obrazy żaglowców wiszą też w rezydencji prezydenta RP w Juracie. Grzegorz Nawrocki jest architektem w swojej firmie w Lesznie. Wystawę można oglądać do połowy grudnia.