Bogdan Miazga jako jedyny w Polsce robi drewniane zabawki oraz przedmioty na zamówienie – np. lokomotywy. Do Sobótki przyjechał aż z Ciechocinka, gdzie znajdują się słynne tężnie.
- Polskę zalewają chińskie, plastikowe zabawki, które często nie mają atestu. Ja robię jak dawniej drewniane klocki, pojazdy, wózeczki, które najczęściej zamawiają klienci z Niemiec i przedszkola – opowiada stolarz.
Na festiwalu, który zorganizowano w hali sportowo – widowiskowej zaprezentował m.in. lokomotywy z bukowego drewna. Zastrzegł, że nie są tanie - jedna kosztuje 150 zł. Najczęściej kupują je miłośnicy kolei i stowarzyszenia zrzeszające byłych pracowników PKP.
Lokomotywa z bukowego drewna Bogdana Miazgi. Fot. WFP
W trakcie festiwalu na scenie prezentowały się chóry i zespoły folklorystyczne. Sprzedawano bombki choinkowe, artystyczne stroiki, drewniane figurki świętych, szopki i mnóstwo innych rzeczy robionych ręcznie.
- Jest tu naprawdę wiele cudownych i unikatowych produktów. Za rok, jeśli festiwal się powtórzy powinno się go bardziej zareklamować np. plakatami we Wrocławiu – mówią Ewa i Darek Lech, którzy w Kryształowicach prowadzą wiejski dom kultury.
Impreza była okazją do zaprezentowania się artystów ludowych z różnych stron Polski.
Państwo Renata i Jan Zając przyjechali ze Stanowic niedaleko Strzegomia. Jednak, niektóre przywiezione przez nich rzeczy nie były na sprzedaż.
Występ Chóru Otwartych Serc z Sobótki. Fot. WFP
- Przywieźliśmy drewniany tryptyk, który otrzymał wyróżnienie na konkursie w Dzierżoniowie. Nie jest on na sprzedaż, ale żeby podziwiać – tłumaczy Renata Zając. Kobieta dodaje, że wszyscy w rodzinie zajmują się sztuką. Jej mąż jest rzeźbiarzem, syn kowalem artystycznym, a córka robi bombki. Organizatorem festiwalu było stowarzyszenie „Ślężanie” oraz Lokalna Grupa Działania.
Drewniany tryptyk nie na sprzedaż. Fot. WFP
Fot. WFP