Przypomnijmy: impreza miała się odbyć 26 sierpnia w pobliżu restauracji Szczere Pole. Na festiwalu miały wystąpić zespoły: Donguralesko, Trzeci Wymiar, Wujek Samo Zło, WSRH oraz inne polskie kapele. O godzinie 13 ze sceny zaczęła lecieć muzyka.
- Po udanym koncercie Bednarka chciałem zorganizować festiwal hip-hopowy. Skontaktowałem się z raperami i zaprosiłem ich do Sobótki. Scena, nagłośnienie i agregat prądotwórczy miały kosztować 10 tys. zł. Pieniądze ze sprzedanych biletów chciałem przekazać muzykom i firmie estradowej po koncercie - zaznacza Robert Krajewski.
Pieniądze miały być o godzinie 20.30. Jednak firma estradowa odłączyła prąd i koncert się nie odbył. Krajewski tłumaczy, że właściciel sceny był nieubłagany i o godz. 18 zażyczył sobie całej kwoty za wynajem sprzętu.
Spalili mi marynarkę
- Miałem szczere chęci zorganizowania imprezy, choć na konto firmy nie wpłynęła zaliczka. Mam jednak sentyment do Sobótki, bo zorganizowaliśmy tu Festiwal Słowian. W umowie pieniądze miały być wpłacone do godziny 13, ale pan Krajewski ciągle zmieniał termin. To było niepoważne i nieprofesjonalne. Czekaliśmy do godziny 18 i w końcu zwinęliśmy sprzęt - tłumaczy Maciej Łaciak z agencji artystycznej „Jedynka”.
Kiedy publiczność dowiedziała się, że koncertu nie będzie wpadła w szał. Na płocie spalono marynarkę Krajewskiego. W nocy pod jego domem koczowało ok. 30 osób, którzy domagali się zemsty i zwrotu pieniędzy za bilety.
- Grożono mi śmiercią. Wpadłem w panikę i pojechałem do Wrocławia. Miałem w kieszeni zaledwie 12 zł. Tydzień mieszkałem u znajomych. Wyzwiska pod moim adresem pojawiły się na portalach społecznościowych. Dostawałem esemesy z pogróżkami i bałem się o swoje życie. Po tygodniu wróciłem do domu i natychmiast zatrzymała mnie policja - relacjonuje organizator.
Prokuratura: zakaz wyjazdu z kraju
Mieszkaniec Sobótki był przez cały dzień przesłuchiwany. Noc spędził we wrocławskim areszcie śledczym. Obecnie sprawę bada prokuratura, która zakazała mu opuszczania kraju. W komisariacie w Sobótce skonfrontowano zeznania szefa „Jedynki” Maćka Łaciaka i Roberta Krajewskiego.
Co się z stało z resztą pieniędzy za bilety? W przedsprzedaży udało się sprzedać ok. 150 biletów. Łącznie zebrano kwotę ponad 5 tys zł. Organizator tłumaczy, że kasa poszła m.in. na zaliczki dla muzyków, obsługę, ochroniarzy i wynajem tojtojów. Po zakończeniu dochodzenia Robert Krajewski chce wyruszyć w trasę koncertową z Kamilem Bednarkiem.