Co roku przez dziewięć lat delegacja z Sobotki wyruszała z kopca w Jicinie na Śnieżkę. Rok temu dostrzegli Ślężę i wpadli na pomysł, aby wędrówkę wydłużyć do Sobótki.
- W Sobotce jestem wicestarostą, ale moja podróż nie ma nic wspólnego z oficjalną funkcją. W ten sposób wykorzystują swój prywatny urlop. Ludzie w Polsce są bardzo życzliwi – mówi Jan Janatka.
Współpraca z czeskim miastem kwitnie od wielu lat. Dwa razy w roku odbywają się spotkania, w których uczestniczą delegacje z Sobótki i Sobotki. Doświadczeniami wymieniają się dyrektorzy szkół, czy strażacy.
- Ogólnie Czechom się u nas podoba. Podczas podróży nocowali w schroniskach. Robiąc zakupy mogli się w sklepach spokojnie dogadać. Problemy były jedynie w oznaczeniach żółtego szlaku ze Świdnicy do Tąpadła – opowiada Marek Dąbrowski, znajomy wiceburmistrza.
Czesi wyruszyli z Sobotki 1 września zaopatrując się w śpiwory i nieprzemakalne kurtki. Do Sobótki dotarli 7 września wieczorem. Nocowali w hotelu w Rynku. Koszty pokrył Urząd Miasta i Gminy w Sobótce. Szkoda tylko, że żaden z urzędników nie przyszedł się przywitać.
W czeskiej Sobotce, co roku w sierpniu organizowany jest Jarmark św. Bartłomieja. Na imprezę w ramach współpracy partnerskiej zaproszono m.in. lokalne zespoły Strzegomianki, Olbrachtowiczanki czy Chór Otwartych Serc. Swoje prace prezentował Władysław Dzielnicki.
Nieoficjalnie mówi się, że Polscy partnerzy częściej odwiedzają stronę czeską. Natomiast Czesi rzadziej pojawiają się w Sobótce.