Koncert rozpoczął się równo o godzinie 20. Jako pierwsi zabrali głos prowadzący, Marta Wygoda i Wiesław Drozdowski, dyrektor Ślężańskiego Ośrodka Kultury. Podziękował on sponsorom i osobom, które włączyły się w organizację imprezy. - Chciałbym podziękować szczególnie Robertowi Krajewskiemu, który wpadł na pomysł, żeby zaprosić Kamila Bednarka do Sobótki - mówił Wiesław Drozdowski.
Przed gwiazdą wieczoru na scenie pojawił się zespół z Wrocławia Raggafaya, który porwał do zabawy ponad czterystuosobową publiczność. - Nie dziwię się, że zrobili tak dobrą robotę. Oni są po prostu zaj..., dla tego gramy z nimi teraz większość koncertów - podsumował Kamil Bednarek. Kiedy na zegarze w hali sportowej wybiła godzina 21.30 wszyscy domagali się już występu gwiazdy. Kiedy na scenie po raz pierwszy pojawił się Bednarek, dziewczyny stojące najbliżej wręcz oszalały ze szczęścia. Największy "szał" publiczności wywołała ostatnia piosenka „Dancehall Queen”, przy której wszyscy wspólnie bawili się jak nigdy dotąd w Sobótce.
- Zastanawiałem się jak zachowają się ludzie pod sceną gdy usłyszą właśnie tę piosenkę. To było coś niesamowitego. Takie obrazki pokazują, że warto było - powiedział Robert Krajewski, koordynator koncertu.
Kamil Bednarek żegnał się i schodził ze sceny trzy razy. Za każdym razem publiczność żądała bisów, a młody wokalista wracał i śpiewał kolejne utwory. Najbardziej zagorzali fani musieli czekać około godziny na moment, kiedy ich idol pojawi się i zacznie rozdawać autografy. Około 100 osób otrzymało podpisy, a niektórzy mieli okazję zrobić sobie wspólne zdjęcie.
Kamilowi Bednarkowi najbardziej w pamięci utkwił młody fan, który nazywał się Kamil... - Kiedy rozdawałem autografy podbiegł do mnie młody chłopiec i zza pleców krzyczał „Ja też jestem Kamil”. Przybiłem mu piątkę a jego reakcja była po prostu odjazdowa. Chłopak szczęśliwy biegał po całej hali i nie mógł opanować emocji. To było bardzo miłe, wielki szacunek dla niego – podsumował występ wokalista Star Guard Muffin.