O tym jak ważne są hydranty mieszkańcy przekonali się podczas pożaru jednego z domów, w którym zapaliło się siano. Kompletnie spłonął dach posesji. Węże strażackie, które podłączono okazały się za krótkie.
- Po wybuchu pożaru najważniejsze są pierwsze minuty, dlatego we wsi potrzebne są węże strażackie. Straż nie dojedzie do Kryształowic w ciągu 5-10 minut, a mieszkańcy w tym czasie sami mogą rozpocząć akcję gaśniczą – uzasadnia Jan Bronowicki, sołtys Kryształowic.
Pan Jan stara się o prowadnicę, która zwiększy ciśnienie wody i o dwa 30-metrowe węże. Sprzęt próbował załatwić w Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu, ale bezskutecznie.
- Ludzie boją się pożarów, dlatego sprawę hydrantów wielokrotnie poruszano na zebraniach wiejskich – mówi Krzysztof Rogalski, który prowadzi gospodarstwo agroturystyczne.
Oprócz tego Sołtys chce, aby gmina zamontowała dwa hydranty przy nowych domach budowanych na obrzeżu wsi.
Sprawę poruszał na sesji. Niestety gmina nie ma pieniędzy na montaż urządzeń.
- Koszty pochłania plan i sporządzenie dokumentacji. Minimalna stawka doprowadzenia rurociągu kosztuje 150 złotych za metr bieżący. Tego nikt za darmo nie zrobi – wyjaśnia Janusz Wargocki, dyrektor Zakładu Wodociągów i Kanalizacji (ZWiK) w Sobótce.
Można jednak naprawić dwa niedziałające hydranty.
- Sołtys w tej sprawie powinien złożyć pismo w ZWiK i zawiadomić urząd gminy. W lipcu i sierpniu na terenie gminy rozpocznie się przegląd wszystkich hydrantów – dodaje dyrektor.