Do dziś nie wiadomo, kto kilkanaście lat temu podpalał zabudowania gospodarcze w miejscowości. Przerażeni ludzie organizowali nocą patrole i sprawdzali dokumenty obcym. Spłonęło wówczas ok. 11 stodół, szop i innych zabudowań.
- Organizowano dyżury i po wsi niczym ORMO chodziły kilkuosobowe patrole mieszkańców. Każdy wyczulił się na szmer i bardziej zwracał uwagę na obcych. Niestety sprawca nie został ujęty, nie ma nawet żadnych podejrzanych – opowiada Józef Adamczyk, który od ponad 30 lat jest strażakiem.
Kierowca wozu bojowego Stanisław Ziółkowski zapamiętał duży pożar lasu niedaleko rzeki Widawy. Ogień przeniósł się na bagniste nieużytki, gdzie płonęła wysoka na półtorej metra trawa.
Strażacy przy nowym wozie bojowym. Fot. WFP
- Pożar bardzo szybko zbliżał się do naszego wozu. Odwrotu nie było, bo koła zakopały się błocie. Kiedy płomienie były od nas 20 metrów musieliśmy ratować się polewając auto i teren, na którym staliśmy – opowiada kierowca. Na szczęście nikomu nic się nie stało i wóz udało się uratować.
Groźne iskry z hamulców
Co ma gaszenie pożaru do zmian klimatycznych na kuli ziemskiej? Okazuje się, że ma wiele. W ostatnich latach dosyć szybko wysychają stawy i jeziorka, z których strażacy pobierają wodę.
- W gospodarstwie Jana Kapura z Chrząstawy wybuchł pożar. Przez upalne lato i brak deszczów w stawach utrzymywał się niski poziom wody. Gasiliśmy pożar i opróżniliśmy pobliski staw, później trzeba było ratować ryby, które zdychały w mule – opowiada Henryk Gocął, prezes OSP w Chrząstawie.
Latem dużym zagrożeniem są przejeżdżające przez miejscowość pociągi towarowe. Iskry z uszkodzonych hamulców spowodowały na przestrzeni kilku ostatnich lat cztery pożary. Oprócz wyjazdów do pożarów ochotnicy uczestniczą w poszukiwaniach zaginionych.
- Udało nam się odnaleźć siedmiolatka, który zgubił się w lesie i siedział przerażony w krzakach. Był w szoku, ale gdy się uspokoił nawiązaliśmy z nim kontakt. Niestety dramatycznie zakończyły się poszukiwania innego dwunastolatka, który powiesił się – opowiadają strażacy. Nieoficjalnie mówi się, że miał problemy w nauce i nie zdał do następnej klasy.
Józef Adamczyk pokazuje pierwszą syrenę ręczną. Fot. WFP
Internet i pamiątki strażackie
Niedawno OSP hucznie świętowała 60-lecie istnienia. W nagrodę otrzymali nowiutkiego, bojowego mercedesa. W remizie, która powstała w latach 70. jest wiele pamiątek, m.in. syrena ręczna ściągnięta z pierwszego w Chrząstawie konnego strażackiego wozu bojowego.
- Mamy też sztandary, chełmy i czapki należące do nieżyjących już ochotników – mówi Józef Adamczyk.
Obecnie w remizie organizowane są imprezy okolicznościowe, ale za rok planuje dobudować drugą salę na ok. 200 osób. W jednej z salek mieścić się ma również kafejka internetowa. Do OSP w Chrząstawie należy 39 osób. W zawodach pożarniczych bierze udział młodzież, która reprezentuje OSP i dziewięć dziewcząt.