Do udziału w akcji zachęcały plakaty rozwieszone kilka dni wcześniej. Najwięcej śmieci zalegało na parkingu przy ul. Armii Krajowej, w okolicach schroniska i na szlakach. Zdaniem uczestników śmieci zwożone są z całej okolicy, a nawet z Wrocławia i Świdnicy.
- Podrzucają wszystko, czyli szkło, plastiki i opakowania po produktach spożywczych. Często są to reklamówki pełne sztućców i tacek. Sporo jest butelek po alkoholu – wylicza Zbigniew Słodkowski ze ŚLOT.
Na górze przy schronisku Zakładu Usług Komunalnych Hadlux ustawił kontener, do którego wrzucano nieczystości. Wszystkie odpady segregowano na miejscu.
- Metal, szkło kolorowe, szkło białe, papier i plastik typu PET wrzucamy do odpowiednich worków. To wszystko zalega na zboczach góry. Jest nawet słynna anegdota, że po turystach zostają nam tylko śmieci – mówi Kazia Lubińska, prezes ŚLOT.
Przez kilka godzin wolontariusze, strażacy z OSP i osoby zrzeszone w ŚLOT zebrali 40 worków z nieczystościami. W trakcie zbierania znaleziono też martwą sarnę.
Zdaniem Krzysztofa Rogalskiego, mieszkańca Kryształowic, który prowadzi gospodarstwo agroturystyczne ludzie podrzucają śmieci prosto z samochodów.
- Zatrzymują się samochodem i nieczystości związane w woreczku wystawiają na pobocze. Po paru godzinach głodne zwierzęta niszczą worki i śmieci wydostają się na zewnątrz – tłumaczy mieszkaniec Kryształowic.
Była to pierwsza ekologiczna akcja Ślężańskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej, która powstała dwa miesiące temu.