Jako przykład mieszkańcy podają nabity poranny autobus nr 522 odjeżdżający z Sobótki do Wrocławia o godzinie 5,50.
- Panuje w nim ogromny ścisk, a większość pasażerów może zapomnieć o miejscach siedzących – skarży się jeden z mieszkańców.
Jego zdaniem autobusy w szczycie są załadowane do granic możliwości.
- Pasażerowie płacący miesięcznie 200 zł za bilet mają prawo żądać odpowiednich standardów podróżowania do pracy czy szkoły. Firma wykorzystując swoją pozycje monopolistyczną ignoruje wszelkie uwagi pasażerów – dodaje.
Na likwidację kursów do Wrocławia i Sobótki narzekają ludzie z mniejszych miejscowości. Ich zdaniem jeszcze kilka miesięcy temu nie było tak fatalnych dojazdów, a nie każdy posiada auto.
- Rozmawiałam w tej sprawie z dyspozytorem ruchu na wrocławskim dworcu PKS. Poinformowano mnie, że sytuacja będzie trwać dopóki dodatkowych kursów nie sfinansuje gmina – mówi Maria Pietyra, sołtys Nasławic.
Dyrekcja Polbusu twierdzi, że nie każdy pasażer musi mieć miejsce siedzące. Fot. WFP
Ryszard Żarski z działu przewozów pasażerskich firmy Polbus uspokaja, że w najbliższym czasie kursować ma kolejny poranny autobus, który rozładuje tłok. Nie będzie jednak dodatkowych kursów na wioskach, ani późniejszego wieczornego autobusu z Sobótki do Wrocławia, o który upominają się turyści wracający np. w niedzielę ze Ślęzy.
- Ludzie zapominają, że w autobusie oprócz miejsc siedzących są również 22 miejsca stojące. Nie opłaca nam się uruchamiać dodatkowych przewozów dla 5-6 osób – uzasadnia Ryszard Żarski.