- Najlepszym piłkarzem i największą gwiazdą w moim kraju jest zdecydowanie Edin Dżeko. I nie mówię tego tylko dlatego, że jest to mój najlepszy kolega. Jego statystyki w Bundeslidze mówią same za siebie - ponad 60 bramek, tytuł najlepszego strzelca. Nic dodać, nic ująć. W każdym meczu reprezentacji gołym okiem widać, że jest to wyróżniający się zawodnik. On ma tyle ofert, że nie uwierzylibyście - Milan, Juventus, Manchester City, Manchester United, Chelsea. Ładnie, co? Jednak przyszłość dotycząca jego przyszłości należy tylko do niego i jego menedżera - powiedział w rozmowie z INTERIA.PL 27-letni obrońca wrocławskiego zespołu, który nie chciał nam zdradzić informacji na temat pozostałych zawodników.
- Wolałbym się wypowiadać tylko na temat zawodników, z którymi grałem jako piłkarz Željezničar. Z racji tego, że mieszkam za granicą nie mam zbyt dużej wiedzy na temat tego, co dzieje się wewnątrz kadry, choć oczywiście śledzę to co się dzieje w Bośni i oglądam tamtejszą telewizję - dodał.
Zarówno Amir Spahić jak i Edin Dżeko to wychowankowie stołecznego klubu Željezničar. - To jeden z największych klubów dawnej Jugosławii. Wtedy liczyły się jeszcze takie kluby jak FK Sarajewo, Hajduk Split, Dinamo Zagrzeb, Partizan Belgrad i Crvena Zvezda. Po wojnie wszystko się rozpi..., ale kluby z tradycjami zostały. Jestem przekonany, że gdyby Jugosławia się nie rozpadła, dziś mielibyśmy mocną ligę i silną reprezentację - przekonuje piłkarz Śląska Wrocław.
- Bardzo cieszę się, że Bośnia zagra z Polską. Szkoda, że nie będę mógł obserwować tego widowiska na żywo w Turcji. Z drugiej strony, ja w tym czasie będę na wakacjach. Po pięciu miesiącach wreszcie spędzę trochę czasu z rodziną. Na pewno moi rodacy nie będą w tym starciu faworytem, choć muszę przyznać, że technicznie lepsi są Bośniacy. Wynika to przede wszystkim z tego, że dysponujemy znacznie lepszym systemem szkolenia. W Polsce nie zauważyłem zbyt wielu szkółek, które kształciłyby zawodników do lat piętnastu. Przykład FC Barcelony to najlepszy dowód na to, że jednak warto inwestować w wychowanków. Jak widać, Katalończycy nie muszą wydawać gigantycznych sum na gotowych zawodników - tłumaczy obrońca wrocławskiej drużyny, który według bośniackich mediów znajduje się w kręgu zainteresowań selekcjonera Safeta Susicia. - Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze zagrać w reprezentacji. Myślę, że cały czas jestem tej kadry blisko. Jeśli jednak wiedziałbym, że na pewno nie zagram w Bośni, starałbym się o polskie obywatelstwo. Takiej pewności jednak nie mam, dlatego dam sobie jeszcze rok czasu - argumentuje zniecierpliwiony zawodnik.
Amir Spahić w Polsce przebywa już od półtora roku, jednak nie miał żadnych problemów z aklimatyzacją. Bardzo szybko nauczył się języka polskiego. - Polski to jest mój czwarty zagraniczny język. Cztery lata mieszkałem w Austrii i w Niemczech, dlatego nauczyłem się niemieckiego. Rosyjskiego nauczyłem się podczas gry w Torpedo Moskwa, natomiast angielski opanowałem już w szkole. A jeszcze podoba mi się hiszpański, który na świecie jest bardzo popularnym językiem - twierdzi.
Bośniak dobrze czuje się we Wrocławiu, dlatego też zdecydował się przedłużyć kontrakt ze Śląskiem. Rozmowy na linii zawodnik klub nie trwały zbyt długo. - Mieliśmy trzy rozmowy i w końcu się dogadaliśmy. Myślę, że obie strony są zadowolone z tej umowy. Najważniejszym czynnikiem przy mojej decyzji nie były wcale pieniądze, lecz perspektywa gry w klubie, który zamierza walczyć o wysokie cele. Poza tym, jestem zadowolony z życia i spokoju, jaki tutaj panuje - zakończył.