- Co takiego urokliwego widzi pan w Sobótce?
- Jest to miejsce wyjątkowe pod wieloma względami. Przede wszystkim Ślęża z unikalną urodą najwyższej góry wyspowej w Europie nadaje poprzez historię i legendy, dobrego i nieco tajemniczego klimatu temu rejonowi. Jest to położony blisko Wrocławia górotwór z lasami i skałkami, pięknym krajobrazem. Sobótka zmienia się od lat na lepsze i coraz częściej
stanowi miejsce koncentrujące działania kulturowe na tym obszarze. Służą temu z powodzeniem organizowane imprezy np. Noc Świętojańska czy Festiwal Słowian, które są dodatkowym pretekstem dla wizyt wrocławian, ale przede wszystkim są szansą na pokazanie miejscowych inicjatyw i szansą na krzepnięcie mądrej lokalnej samorządności.
- Przez swoją pracę Robert Gonera może mieszkać w dowolnym miejscu na świecie. Czy uważa pan, że życie w Sobótce może być interesujące?
- Z Sobótką i okolicą jestem związany od wielu lat. Myślę o miejscu,
gdzie mógłbym osiąść po ponad 20 latach mojej zawodowej podróży Jednocześnie Wrocław jest wystarczająco blisko, aby kontynuować moje poza aktorskie działania skoncentrowane na Interscenario i producenckim obrocie pomysłów i scenariuszy. Przez grono ludzi, których poznałem mieszkając w tej gminie w sumie kilka ostatnich lat, miejsce to działa na mnie stosownie do moich doświadczeń inspirująco i kojąco. Wszyscy, którzy mnie odwiedzili ze świata, widzą jak dobrze ten teren działa.
Chciałbym to miejsce rozpropagować wśród scenarzystów i aktorów, także producentów jako miejsce służące twórczości, ale i twórcze.
- Czy przyjeżdżając do Sobótki od wielu lat widzi pan jakieś zachodzące zmiany w mieście, w gminie?
- Podczas ostatnich lat obserwuję spory rozwój tego miasta i gminy, wynikający moim zdaniem z pozytywnego myślenia władz i umiejętności współpracy z ludźmi kreatywnymi, pracowitymi. Ten potencjał krok po kroku przekłada się na stałą tendencję polepszającą jakość życia mieszkańców i co najważniejsze wizerunek miasta w stawce miast i gmin wokół Wrocławia. Bez wątpienia oferta kontynuacji działań realnych, a to w infrastrukturze, a to w turystyce, czy w kulturze powinna brać pod uwagę przyjezdnych z Dolnego Śląska, Polski i świata.
- Czy chciałby pan kiedykolwiek zainwestować w Sobótce?
- Widząc inwestycje w przyszłość tego terenu, przypomina mi się Kazimierz nad Wisłą, gdzie jeździliśmy z Krzysztofem Krauze pracować nad scenariuszem. Było to miejsce startujące z podobnym potencjałem. Pojawili się artyści, architekci, wizjonerzy, festiwal filmów i miasteczko zaczęło się zmieniać. Inwestycje przyszły wraz z przyjezdnymi i miasteczko zmieniło się nie do poznania. Stało się miejscem urokliwych wycieczek warszawiaków. Mieszkający tam ludzie są zadowoleni i dumni. Klimat dla inwestowania tutaj właśnie się zaczyna i z przyjemnością dołączyłem do grona ludzi, którzy chcą tu coś po sobie zostawić.
- Co teraz pan robi?
- Jestem spełniony pod wieloma względami. Pracuję jako aktor dość często, gram w serialach produkowanych we Wrocławiu, pracuję nad kolejną edycją Międzynarodowego Festiwalu Scenarzystów Filmowych Interscenario. W tej chwili uruchamiamy trzy projekty, które zwyciężyły w naszym konkursie. Czeka mnie kilka podróży i spotkań ze znakomitymi twórcami światowego scenopisarstwa i kina. Jestem spełniony, choć zapracowany. Ważna jest też moja rodzina, dzieci. W Sobótce zawsze były zdrowe i szczęśliwe. Czego więcej można chcieć? Spokojnej kontynuacji.