kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.
- Zakończyła się piąta kadencja rady miejskiej w Sobótce. Jak pan ją ocenia?
- W mijającej kadencji miałem szczęście mieć większość w radzie. Dzięki temu moje założenia oraz plany większości radnych znalazły swój efekt w podjętych uchwałach, a potem w realnym działaniu. Oczywiście nie zawsze było łatwo i nie zawsze jako burmistrz wykonywałem uchwały, z którymi się zgadzałem, ale taka jest demokracja. Liczy się większość głosów, a burmistrz ma obowiązek wykonać wszystkie podjęte uchwały. Ocenę rozwoju gminy w obecnej kadencji podali niezależni eksperci w Tygodniku Samorządowym „Wspólnota”, plasując Sobótkę ze 120 na 18 pozycję w kraju.
- Czy często spotyka się pan z krytyką radnych lub mieszkańców w internecie?
- Oczywiście, że tak. Jest to nieodłączny element naszego funkcjonowania w samorządzie. To że miałem większość w radzie wcale nie oznacza, że wszystko szło jak po maśle. Każdy radny, to odrębna osobowość. Radę miejską tworzą liderzy wyróżniający się w społeczeństwie. Wszyscy mieliśmy głowy pełne planów i wizji, które trzeba było w drodze kompromisu umieszczać w ciasnych budżetach. W takiej pracy nie ma mowy o wzajemnej adoracji, albo uciszaniu przeciwników. Realne finanse, prawdziwe problemy społeczeństwa, plany rozwoju przyszłości gminy powodowały merytoryczne starcia. Uważam, że były one bardzo potrzebne. Na szczęście jak po każdej burzy pojawiała się tęcza i potrafiliśmy dalej wspólnie rozmawiać.
- Co pana zdaniem jest największym sukcesem tej kadencji?
- Dla mnie osobiście najbardziej znaczące są dwie inwestycje. Jedna dotyczy kanalizacji, a druga wody pitnej. Z funduszy Norweskich rozbudowaliśmy i zmodernizowaliśmy oczyszczalnię ścieków, dzięki temu będzie można kontynuować kanalizowanie gminy. W zakresie dostawy wody mieliśmy od wielu lat ogromne problemy w południowej części gminy. Dzięki pieniądzom z unii w przyszłym roku zostanie zakończona ogromna inwestycja, która przyniesie wymierny efekt dla większości odbiorców wody w gminie.
- A co oznacza dla pana pojęcie gospodarka turystyczna u podnóża Ślęży?
- Są to hotele i restauracje zatrudniające przede wszystkim naszych mieszkańców, co zresztą zostało już zapoczątkowane. To zagospodarowane tereny umożliwiające uprawianie różnorodnych form ruchu i wypoczynku, tu są opracowane plany gotowe do realizacji, to wreszcie kompleksowa promocja skierowana do inwestorów i odbiorców atrakcji.
- Gmina organizuje różne imprezy. Które z nich są dla pana najważniejsze?
- Dobrymi przykładami są Półmaraton Ślężański, w którym startuję od trzech lat i Ogólnopolskie Otwarcie Sezonu Kolarskiego w Sobótce.
- Czy myśli pan, że dla młodych ludzi są perspektywy życia w Sobótce?
- Młodość jest pojęciem względnym. Ja choć jestem nieco szary na głowie nadal uważam się za osobę pełną życia i pasji. Myślę, że takie podejście jest zdrowe, a na pewno przyjemne. Dla mnie młodość kojarzy się z odrzucaniem stereotypów, rezygnacji życiowej, narzekania. Świeże spojrzenie jest potrzebne, aby zaobserwować zmiany w gminie, ludziach i otoczeniu. Czy młodzi pokochają rejon Ślęży na cale życie? Tego nie wiem, ale na pewno warto z dystansem samemu ocenić perspektywy życia w Sobótce.
