Karolina Romanowska pracowała w sklepie spożywczym przy ulicy Kolejowej w Mietkowie. W dniu śmierci była tam na dożynkach.
Do Sobótki wróciła około godz. 19 i postanowiła odwiedzić siostry. Po drodze spotkała swojego chłopaka, który odprowadził ją do bramy liceum przy ul. św. Jakuba, gdzie się pożegnali. Tuż przed feralnym zdarzeniem Karolina szła odwiedzić mieszkającą niedaleko siostrę.
Godzinę później w uliczce przy muzeum znalazł ją jeden z mieszkańców.
- Leżała i charczała, miała potłuczoną głowę, ręce założone na piersiach, jakby w ogóle nie broniła się przed upadkiem o bruk. Pogotowie odwoziło ją do Wojskowego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu – opowiada proszący o anonimowość krewny z rodziny Karoliny.
Jeszcze tej samej nocy 25-latka przeszła w klinice skomplikowaną operację głowy, jednak jej stan się pogarszał. Zmarła następnego dnia o godzinie 9.45.
Tkanki do Krakowa
Policja przesłuchała najbliższą rodzinę oraz inne osoby mogące mieć związek ze sprawą m.in. chłopaka Karoliny, który ma jednak alibi.
Znane są wstępne wyniki sekcji zwłok 25-latki. Według lekarza sądowego obrażenia mogły nastąpić w wyniku uderzenia głową o bruk.
Jednak, aby szczegółowo wyjaśnić przyczynę zgonu z ciała pobrano tkanki narządów, które wysłano do Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Toksykolodzy mają ustalić, czy dziewczyna przed śmiercią nie była odurzona alkoholem lub narkotykami. Wyniki ekspertyz mają być znane za ok. 2 – 3 miesiące.
Niedawno Karolina została pochowana. Fot. WFP
Dwa śledztwa
Śmierć Karoliny wstrząsnęła Sobótką. Poszła fama, że została zamordowana i mieszkańcy zaczęli się bać. Wielu zastanawia się, jak mogło dojść do tak absurdalnej i niewyjaśnionej śmierci.
- Dostała w głowę bejsbolem, a policja chce zatuszować sprawę, bo nie patrolują ulic jak trzeba. Czy widziałeś wieczorem w Sobótce przejeżdżający patrol? – dyskutują ludzie w sklepowej kolejce do kasy.
Ludzie wyliczają, że obok muzeum strach przechodzić i nie pali się tam żadna latarnia.
- Nie wykluczamy, że dziewczyna została zamordowana, jednak najbardziej prawdopodobną wersją jest uderzenie głową o bruk. Chcę obejrzeć to miejsce i przeprowadzić wizję lokalną – zapowiada Monika Molik z wrocławskiej prokuratury Wrocław – Krzyki, która prowadzi sprawę.
Osobne śledztwo ma zamiar prowadzić jeden z mieszkańców Sobótki, który od wielu lat jest ławnikiem i biegłym od wypadków drogowych. Chce on poprosić o pomoc znajomego prokuratora, aby poprowadził odrębnie postępowanie. Policja nadal prowadzi czynności śledcze.