Linia napowietrzna o mocy 400 KV ma przebiegać przez trasę długości około 40 km wokół Wrocławia. Około 15 km z jej trasy obejmuje teren gminy Święta Katarzyna.
Gdy w 2004 roku uchwalano miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego Sulimowa, wspominano o budowie linii w perspektywie dalekiej przyszłości. Informacja o inwestycji planowanej przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne zaskoczyła mieszkańców. Jeszcze większym szokiem była jednak wiadomość, że linia ma przebiegać zaledwie 150 m od domów na początku wsi. Pomiędzy Sulimowem a Świętą Katarzyną znajduje się około 2 km pól. Mieszkańcy wysunęli propozycję, by słupy stanęły w połowie tej drogi. To pozornie proste rozwiązanie napotkało jednak nieoczekiwane trudności.
- Mimo naszych zastrzeżeń miejscowy planu zagospodarowania przestrzennego dla obrębu został ustalony podczas ostatniej sesji rady poprzedniej kadencji – opowiada sołtys Katarzyna Banaś. – A podczas wszystkich naszych spotkań z inwestorem napotkaliśmy dziwny opór i niechęć do propozycji kompromisowego rozwiązania.
Mieszkańcy Sulimowa zaproponowali, aby słupy zostały ustawione nieco dalej od ich domów, mniej więcej w połowie drogi do Świętej Katarzyny. Byłoby to zgodne z zaleceniami sugerującymi stworzenie strefy ochronnej w odległości kilkuset metrów. Słupy znalazły by się na polach należących do kilku gospodarzy tamtej wsi. Przedstawiciele PSE zaproponowali, aby ludzie sami porozumieli się co do szczegółów. Gdy jednak mieszkańcy Sulimowa odwiedzili sąsiadów ze Świętej Katarzyny, okazało się, że mają oni różne wyobrażenia o sprawie. Niejasności dotyczyły między innymi cen oferowanych za ziemię przez przedstawicieli firmy prowadzącej negocjacje w imieniu PSE. Ludzie byli zdezorientowani, gdy słyszeli różne kwoty. Zawsze były one też znacznie niższe niż w innych gminach objętych przebiegiem linii (w Kobierzycach proponowano 36 zł za 1 metr, a w Świętej Katarzynie 3 zł).
- Cały tryb załatwienia tej sprawy jest niejasny – opowiadają mieszkańcy. – 2 lutego odbyło się zebranie. Powiedziano wtedy, że jest szansa na korektę pod warunkiem dogadania się z mieszkańcami Świętej Katarzyny. Po paru miesiącach okazało się jednak, że decyzja została już wtedy podjęta.
Sulimowianie skierowali do urzędu gminy oficjalny protest, który trafił później również do urzędu wojewódzkiego. Obie instytucje zrzucały na siebie nawzajem odpowiedzialność za zmianę miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Wprawdzie w maju radni odrzucili plan dla obrębów Siechnic i Prawocina dotyczący tej okolicy, nie miało to już jednak większego wpływu na decyzje PSE.
- Zabrakło woli porozumienia ze strony gminy i inwestora – uważają mieszkańcy. – Zostaliśmy przedstawieni jako awanturnicy, którzy próbują zablokować inwestycję. A my chcemy po prostu małej korekty, ponieważ naprawdę obawiamy się wpływu promieniowania na nasze zdrowie. Opinie naukowców nie są jednoznaczne, ale czy musimy czekać, aż ktoś zachoruje na raka czy zostanie porażony prądem?
Czy uda coś się jeszcze zmienić? Wiele osób uważa, że szansa jest póki nie rozpoczęto budowy. Postępowanie administracyjne jest jednak w toku.
- Została już wydana prawomocna decyzja wojewody o oddziaływaniu inwestycji na środowisko – wyjaśnia wójt Jerzy Fitek. – Oznacza to, że spełnione zostały wszelkie wymogi. Teraz powstaje dokumentacja dotycząca pozwolenia na budowę, które wyda starostwo powiatowe.