Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Sobótka
Gruzy po hangarze

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
12 stycznia pod naporem śniegu runął dach hali magazynowej w Mirosławicach. Nadzór budowlany uznał, że budowli nie można wyremontować i należy ją wyburzyć. Jeszcze nie wiadomo, co stanie w miejscu dawnego hangaru lotniczego.
Gruzy po hangarze
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Gruzy po hangarze
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Gruzy po hangarze
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Gruzy po hangarze
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Dach o powierzchni ponad 2 tysięcy mkw. runął dokładnie o godzinie 7.10. Na miejscu był ochroniarz, który zaalarmował załogę, aby nie wychodziła do środka.

- Najpierw usłyszałem cichy szelest, a później głuchy trzask. Wszystko trwało sekundy. Gdyby w tym czasie w hurtowni przebywali pracownicy to z pewnością nie zdążyliby uciec – opowiadał po katastrofie Franciszek Żygadło.

Pod naporem nagromadzonego śniegu runęła połowa poszycia. Część hali była drewniana. Ciężaru nie wytrzymały ściany i próchniejące podpory dachu. Kilka dni wcześniej dochodziło w Polsce do podobnych incydentów, dlatego straż pożarna apelowała do administratorów, zarządców posesji i właścicieli hipermarketów, aby usuwać śnieg z dachów.

Po zawale w Mirosławicach obawiano się, że pod gruzami są znajdują się ludzi. Na miejsce wezwano specjalną ekipę straży z psami przeszkolonymi do odnajdywania ludzi.

- W środku część dachu opierała się na regałach. Kawałki poszycia leżały na podłodze razem ze śniegiem. Sytuacja wyglądała groźnie i nie wszędzie udało nam się dotrzeć. Jednak teren dokładnie przeszukały psy – opowiada Łukasz Telus, strażak.

Hala miała 15 metrów wysokości. W momencie zawału poszycie obniżyło się o jakieś dwa, trzy metry. Runęła też jedna z zewnętrznych ścian.

Magazyn należał do firmy produkującej ozdoby choinkowe. Pracowało tam osiem osób.

Po katastrofie na miejscu pojawił się inspektor nadzoru budowlany, który zdecydował, aby obiekt trzeba wyburzyć. Poszycie i resztki drewnianych podpór były nie do uratowania.

- Już przed zawałem hala znajdowała się w fatalnym stanie. Część jej konstrukcji była spróchniała, ale nikt nie próbował jej remontować – mówi Monika Liberska z wydziału architektury i budownictwa Urzędu Miasta i Gminy w Sobótce.

W sekretariacie firmy w Mirosławicach poinformowano nas, że jeszcze nie wiadomo, co powstanie w tym miejscu. Według gminnych planów zagospodarowania teren przeznaczony jest pod zabudowę przemysłową lub usługi.

Według ochroniarza Franciszka Żygadły, który interesuje się historią, konstrukcja była znana na świecie z powodu unikatowego systemu łączenia drewnianych podpór. Nie można go odtworzyć. Wiązania były tajemnicą niemieckich cieśli. Nam niedawno udało się zrobić kilka zdjęć terenu, na którym stała hala.

Więcej informacji znajdziesz w gazecie powiatu wrocławskiego
Express Wrocławski


Jacek Bomersbach



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Czwartek 25 kwietnia 2024
Imieniny
Jarosława, Marka, Wiki

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl