Samochody osobowe i kursujące mniej więcej co godzinę autobusy do Oławy nie przeszkadzają zbytnio mieszkańcom. Prawdziwym utrapieniem są jednak ciężarówki skracające sobie tędy drogę do zakładu utylizacji odpadów w Sulęcinie. Ciężkie pojazdy z trudem wymijają się z nadjeżdżającymi z naprzeciwka samochodami osobowymi. Ponadto na zakrętach gubią nieraz ładunek: śmieci, kartony, pakunki. Ich zbieraniem muszą zajmować się mieszkańcy Sulimowa. A wśród odpadów bywają różne rzeczy – kiedyś znalazł się nawet żywy szczur.
Na większości terenu wsi nie ma chodników, a drogi są słabo oświetlone. Wprowadzone parę lat temu oznaczenie poziome i pionowe nie stanowi dużego zabezpieczenia. Ludzie muszą uciekać przed rozpędzonymi samochodami dosłownie prosto do rowu czy na płot. Coraz częściej dochodzi do wypadków – niedawno mieszkanka Sulimowa uderzyła w drzewo próbując wyminąć się z innym pojazdem na wąskim zakręcie.
Szczególnie zagrożone są dzieci dojeżdżające do szkoły w Świętej Katarzynie. - O godzinie 13 autobus przywozi uczniów najmłodszych klas – opowiadają mieszkańcy. – Zatrzymuje się on na przystanku przy wjeździe do wsi. Staramy się ustalać dyżury, by zawsze ktoś wyszedł po dzieci. Żyjemy jednak ciągle w strachu, czy wrócą one całe i zdrowe do domu.
W Sulimowie znajdują się dwa przystanki autobusowe po obu stronach drogi. Autobus jadący od strony Oławy nie zatrzymuje się jednak w zatoczce, ale trochę dalej.
- Takich paradoksów jest więcej – mówi sołtys Katarzyna Banaś. – Przy małym odcinku drogi wybudowano wprawdzie parę lat temu chodnik, ale jest on nierówny, ma wysokie krawężniki i krzywe podjazdy. To nie tylko nieestetyczne, ale i niebezpieczne.
W tegorocznym budżecie gminy przewidzianych jest 20 tys. zł na inwestycje w Sulimowie. Rada sołecka chciała przeznaczyć tę kwotę na budowę chodników. Tutaj jednak również pojawiły się problemy.
- Zaproponowano nam chodnik przebiegający gdzieś z tylu w zaroślach, a nie przy drodze – mówią mieszkańcy. - Odwołanie się od tej decyzji zajęło nam pewien czas. Ponadto przed rozpoczęciem inwestycji musi być zrobiony szczegółowy projekt i kilka drenów. Wygląda więc na to, że nowego chodnika doczekamy się dopiero w 2008 roku. Dobrze, że w najbliższym czasie wymieniona zostanie wiatę przystankową.
Mieszkańcom doskwiera również stan poboczy, które są rzadko koszone. - Teren ten należy do starostwa powiatowego – wyjaśnia Beata Kaczka-Folaron, dyrektor Wydziału Dróg i Transportu Starostwa Powiatowego we Wrocławiu. – Koszenie poboczy wykonujemy zwykle dwa razy w ciągu lata, w czerwcu i we wrześniu. Jeśli jednak trawa porosła tak, że zagraża bezpieczeństwu, mieszkańcy mogą oczywiście poprosić nas o interwencję.