Po paru latach kobieta urodziła dwójkę dzieci. Przyznano jej również polskie obywatelstwo. Rodzina mieszkała w Ząbkowicach Śląskich.
Niedawno Stanisław Grudzień poprosił o pomoc Grażynę Orłowską ? Sondej w odnalezieniu swoich córek. Jak się okazało dzieci wywiozła na Ukrainę żona, która odeszła. - Postanowiliśmy pojechać do Drohobycza, gdzie mieszkała kobieta. Przypuszczaliśmy, że tam znajdują się dzieci ? opowiada reporterka.
Wyzwał ekipę i zięcia
Ekipa telewizyjna wyjechała na Ukrainę, razem z ojcem, który chciał zobaczyć córki. Podróż do Stebnika trwała dwa dni. Z samego rana reporterka zapukała do domu, gdzie mieszkała była żona, ale drzwi nikt nie otwierał. - Pojechaliśmy pod szkołę, do której chodziły dziewczynki. Dyrektor placówki oznajmił ojcu, że może je zobaczyć po zakończeniu zajęć ? relacjonuje dziennikarka.
Wieści w Stebniku rozchodzą się szybko. Pod szkołą zjawił się dziadek wyzywając od najgorszych zięcia i ekipę telewizyjną. Z pomocą przyszli mu inni członkowie rodziny. Reporterka widząc co się święci zadzwoniła do konsula i poprosiła, aby przyjechał. Tymczasem dziadek szybko się ulotnił.
Dziadek skacze oknem
Kiedy lekcje się skończyły, dyrektor poinformował Stanisława Grudnia, że może zobaczyć dzieci jeśli są w klasie. ? Pobiegliśmy tam, ale dziewczynek już nie było. Dziadek przed końcem zajęć wyniósł je przez okno ? tłumaczy dziennikarka. Ekipa nie rezygnowała z poszukiwań i wieczorem pojechała pod dom kobiety. Ojciec przez okno zobaczył dzieci. Zaraz po tym wszyscy ściskali się w objęciach. Okazało się, że w domu nie ma matki dziewczynek, bo przebywa w Polsce. Obecnie sprawą zajął się sąd rodzinny. Matka złamała prawo obu państw, które mówi, że w tym przypadku nie można pozbawić ojca dostępu do dzieci. Sprawa będzie mieć finał w sądzie.