Nic nie zapowiadało deszczu, bo podobno wtedy jaskółki zniżają lot. Było upalne środowe południe. Mateusz wraz z kolegami przechodzili ulicą nieopodal swojego domu. Nagle trach, coś uderzyło go w głowę i upadło na chodnik. Mała, wystraszona jaskółka nie mogła się podnieść.
– Machała tylko rozpaczliwie skrzydłami, ale bez jakiegokolwiek skutku – opowiada Mateusz. Dokładnie przyglądnęli się ptaszkowi, ale nie znaleźli żadnych widocznych obrażeń. Miała delikatne czarne upierzenie i wyraźnie nie była zadowolona z sytuacji. Leżąc z rozpostartymi skrzydłami nie wiedziała co począć.
Chłopak wziął ptaszka w ręce. Cała jaskółka zmieściła się w jego dłoniach. Gdy poczuła się ciepło troszkę się uspokoiła, ale nie na długo. Po chwili znowu próbowała odfrunąć rozkładając skrzydła. Na marne, nie potrafiła unieść się do góry nawet na chwilę.
– Może jest jeszcze za młoda, nie potrafi latać i wypadła z gniazda – zastanawiali się koledzy. Wspólnie podjęli decyzję o zaniesieniu jej do weterynarza. Jaskółka rzeczywiście była młoda. Potrzebowała fachowej opieki. Dzięki Mateuszowi i jego kolegom przeżyje.