Yamahę znaleziono na poboczu drogi. Maszyna miała pęknięty błotnik, uszkodzone lusterko i obtarcia na zbiorniku paliwa. Jednak skuter wart 2,5 tysiąca zł nadal jeździ, a wszystkie uszkodzenia da się naprawić.
- Nie mogliśmy ustalić właściciela jednośladu. Wcześniej nikt nie zgłaszał nam kradzieży. Pojazd nie miał tablic rejestracyjnych. Dopiero po kilku dniach udało się ustalić właściciela – tłumaczy Mirosław Kozak, zastępca policjanta policji w Sobótce.
21 czerwca, 18-letni mieszkaniec Okulic wykradł skuter z komórki swojego sąsiada. Jadąc drogą do Milina stracił równowagę i wypadł z drogi. Maszyna nie pochodziła z kradzieży. Na razie nie wiadomo, dlaczego skuter nie miał tablic rejestracyjnych i właściciel nie zgłosił jej zaginięcia.