Latem 2004 Marian Taulitz, mieszkaniec Rogowa wezwał policję z powodu awantury, jaką urządził sąsiad. ? Siedział pijany w samochodzie i wykrzykiwał: "Jude do gazu" albo "Dlaczego Hitler nie zrobił z wami porządku". Bałem się, że ruszy autem i przejedzie kogoś z mojej rodziny, dlatego wezwałem policję ? opowiada rabin. Funkcjonariusze zjawili się po kilku minutach. Całej awanturze przysłuchiwali się inni sąsiedzi. Sytuacja coraz bardziej zaostrzała się i policjanci postanowili zatrzymać Grzegorza M., który nadal był agresywny.
Ucieczka "na lekarza"
W radiowozie mężczyzna nie przestał szaleć, kiedy trafił na komisariat oznajmił, że źle się czuje. Wezwano pogotowie. Kiedy na posterunek wchodził medyk, Grzegorz M. próbował uciekać i w trakcie szamotaniny pobił funkcjonariusza, który od tej pory niedosłyszy.
Prokuratura postawiła mężczyźnie i jego bratu Wiesławowi M. kilka zarzutów m.in. pobicie policjanta i obrazę uczuć religijnych. Choć wypadki wydarzyły się prawie 1,5 roku temu sprawa stoi w miejscu. Latem na rozprawie nie stawił się obrońca, ostatnim razem proces odroczono z powodu grypy Grzegorza M.
Zło prawem zwyciężaj
- Czy chcemy się pogodzić? Oczywiście, że tak. Przecież proces nic dobrego nie przyniesie. Prosiliśmy o wybaczenie naszych sąsiadów ? zaręczał ojciec braci, z którym rozmawialiśmy w sądzie. Marian Taulitz potwierdza, że przyjął przeprosiny, ale chodzi o inną, wcześniejszą awanturę, po której wycofał zarzuty. Jednak tym razem miarka się przebrała. ? Zabili mojego psa, którego kochały dzieci. Upokarzali nas na każdym kroku. Nie jestem w stanie dłużej tolerować zła. Dziś im przebaczę, a jutro spalą mi dom ? mówi stanowczo Marian Taulitz. Lecz nawet gdyby zmiękło mu serce, sprawy nie odpuści prokuratura i poszkodowany policjant, którego czeka poważna operacja.
Zgoda buduje?
Awantury i kłótnie przestały dziwić innych sąsiadów, którzy już do tego przywykli. Wielu uważa, że wcześniej panowała tam zgoda. ? Obie rodziny, choć różnią się wiarą, są bardzo religijne. Nie mogę pojąć tego konfliktu, bo kiedyś panowała tam przyjaźń ? mówi jeden z mieszkańców.
Jacek Bomersbach