Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Siechnice
Co najbardziej pamiętamy z powodzi?

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Dla wszystkich ludzi był to straszny czas, zwlaszcza dla starszych osób. Woda wdarła się do wsi i wszyscy poruszali się tylko kajakami - prezentujemy powodziowe wspomnienia Siechniczan.

Fot. WFP

Jerzy Bąk, Mokry Dwór:

Dla wszystkich ludzi był to straszny czas, zwlaszcza dla starszych osób. Woda wdarła się do wsi i wszyscy poruszali się tylko kajakami. Na szczęście dostawy żywności przypływały dość regularnie. Niektórzy ludzie przewidzieli też wcześniej ten kataklizm i zgromadzili zapasy. Jeden chłopak z naszej wsi o mało się nie utopił, ale udało się go uratować.

Fot. WFP

Karolina Jędrzejewska, Święta Katarzyna:

Podczas powodzi miałam zaledwie dwa lata i nic nie pamiętam. Mieszkałam wtedy u babci w Siechnicach. Nasz dom został zniszczony, ale nie wiem o szczegółach. Rodzice nie opowiadali mi wiele o tych wydarzeniach. Być może dla nich wspomnienie powodzi jest wciąż zbyt bolesne.

Fot. WFP

Stanisława Grabka, Siechnice:

Mieszkam przy ulicy Opolskiej, gdzie jeszcze nie było najgorzej. Woda płynęła wprawdzie ulicą zamykając przejazd w kierunku ogrodnictwa, ale na piętrze można było się schronić. Najgorzej mieli mieszkańcy ulicy Fabrycznej i Kolejowej. Zdecydowałam się na ewakuację, ponieważ nie chciałam zostawać sama w domu, ale wróciłam z Wrocławia już po dwóch dniach.

Fot. WFP

Ryszard Zabłocki, Mokry Dwór:

Gdy przyszła powódź, moja rodzina ewakuowała się, a ja zamieszkałem u kolegi, w tej samej miejscowości, ale w bloku na wyższym piętrze. Przypływałem jednak regularnie do domu karmić kozy zostawione na piętrze. Pamiętam, że woda sięgała do parapetów parteru. Potem okazało się, że musimy wyrzucić wszystkie zniszczone ubrania i sprzęty. Odbudowa domu zajęłam i rok, a żona z dziećmi mieszkała przez ten czas u krewnych w Opolu.

Fot. WFP

Janina Michałek, Siechnice:

Jeszcze po południu piliśmy spokojnie kawę i wierzyliśmy, że nic się nie stanie. Tym większym szokiem był dla nas nocne przyjście wody. A potem najgorszy był brak kontaktu z najbliższymi, bo telefony nie działały, a komórki nie były jeszcze tak powszechnie używane. Syn przez trzy dni nie mógł się do mnie oddzwonić i dowiedzieć się, czy jestem cała i zdrowa.

Więcej informacji znajdziesz w gazecie powiatu wrocławskiego
Express Wrocławski


Ewa Mastalska



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Środa 24 kwietnia 2024
Imieniny
Bony, Horacji, Jerzego

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl