Osobowy mercedes prowadzony przez 28-letniego mieszkańca Wałbrzycha jechał od strony Mirosławic. Było ślisko, pół godziny wcześniej przeszła w tym rejonie silna burza. Podczas wyprzedzania auto zderzyło się czołowo z autobusem przewożącym na wieczorną zmianę pracowników LG.
- Około 21.30 zatelefonował do nas pasażer autobusu, który poinformował dyżurnego o wypadku. Na miejscu zastałem ludzi siedzących na poboczu, część z nich była w szoku. Było tam już pogotowie i strażacy – opowiada Arkadiusz Kozak, policjant z Sobótki, który organizował objazdy.
Droga śmierci
Zderzenie auta osobowego z autobusem było tak silne, że zostało ono przepołowione. Kierowca mercedesa wypadł przez przednią szybę, jego ciało zostało bardzo zdeformowane. Nie pomogły zapięte pasy i poduszki powietrzne, które zadziałały prawidłowo.
Liczba krzyży upamiętniających ofiary wypadków na drogach rośnie z każdym rokiem. Fot. WFP
- Druga część mercedesa przeleciała 20 metrów dalej. Autobus wpadł do rowu, ale na szczęście nie dachował. Samochód musiał jechać z potężną prędkością – opowiada Tomasz Newlaczyl, młodszy brygadier Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu.
Rannych zostało 19 pasażerów autobusu, których karetki odwiozły do szpitali w Świdnicy i we Wrocławiu. Na oddziałach pozostało sześć osób, które odniosły większe obrażenia.
- To droga śmierci, świadczy o tym spora liczba przydrożnych krzyży. Kilkanaście lat temu zginęła tam czteroosobowa rodzina i małżeństwo z Sobótki – mówi Teresa Tagowska, właścicielka hotelu Zajazd przy drodze krajowej nr 35 między Mirosławicami i Wojnarowicami.
Zły profil
Zdaniem kierowców droga jest dobrej jakości, ale dziwnie wyprofilowana, auta najczęściej wypadają na łuku niedaleko lasku znajdującego się ok. 200 metrów od Zajazdu. Po deszczu samochody często ślizgają się na tym odcinku.
Policja bada okoliczności wypadku. Prawdopodobną przyczyną było niezachowanie ostrożności kierowcy mercedesa podczas wyprzedzania innego pojazdu i niedostosowanie prędkości jazdy przy złych warunkach atmosferycznych.