W „szczycie” w Kotowicach przy umacnianiu wałów pracuje nawet 500 osób. Wśród nich są mieszkańcy, nie tylko Kotowic, ale również okolicznych miejscowości – Siechnic i Radwanic. Na miejscu są również żołnierze z Opola i Świętochłowic. Był także garnizon jeleniogórsko-złotoryjski, ale został przesunięty na wrocławski Kozanów. Ponadto na wałach pracują strażacy ochotnicy z całego powiatu a także cała Jednostka Ratowniczo-Gaśnicza nr 3.
- Na razie wygrywany tę walkę. Wszystkie przecieki są likwidowane na bieżąco. Zaczęliśmy wygrywać, jak udało nam się pozyskać geowłókninę, bo bez tego byśmy wału nie uratowali. Duża również w tym zasługa wojska. 50 żołnierzy całą noc przez wał po ciemku, na długości 2,5 kilometra nosiło worki – mówi Andrzej Wąsik, starosta powiatu wrocławskiego.
Starosta jest pełen podziwu dla mieszkańców, którzy pracują z wielki poświęceniem i zaangażowaniem. - Czasem pracują tak szybko, że brakuje piasku labo worków. Ale staramy się jak najszybciej wszystko dowozić. Staramy się zapewnić wszystko co jest potrzebne. Wykupiliśmy w całej okolicy wszystkie taczki, bowiem praca jest w bardzo trudnym terenie – dodaje Andrzej Wąsik.
Ciężko jest zwłaszcza na wale wzdłuż ul. Kolejowej, gdzie trzeba chodzić ok. 2,5 kilometra po grząskim terenie, bowiem niczym nie da się tam pojechać. Choć sytuacja jest trudna, starosta jest dobrej myśli. - Wytrzymamy. Żeby tylko w sposób nieprzewidziany nie rozerwało wału w innym miejscu...