Kopalnia istnieje od 1954 roku. Wydobywana skała magnezytowa była transportowana do zakładu w Sobótce i poddawana obróbce. W sztolniach pracowało ok. 80 górników. W Wirach odkryto potężne złoża magnezytu, chalcedonu, kryształów górskich i wielu innych minerałów włącznie z unikatowym i drogim talkiem używanym w kosmetyce. Próbowano nawet uruchomić jego wydobycie, ale żyła surowca okazał się zbyt mała.
Podziemne chodniki kopalni w Wirach ciągną się ponad 20 kilometrów pod ziemią.
- Pewnego razu podczas wysadzania skał na głębokości 82 metrów ze ściany trysnęła woda. Potężny strumień zaczął zalewać chodniki. Na szczęście po kilku dniach sytuacja się unormowała – opowiada Witold Martyniak, przedstawiciel regionalny z zakładu produkcji wody.
Deszczówka sprzed 89 lat
Dla porównania woda tryskała tak szybko, że w ciągu godziny można by napełnić dwie samochodowe cysterny. 13 lat temu nikt nie miał pomysłu na zagospodarowanie źródła. Wodę wypompowywano, więc do przydrożnego rowu.
W 2003 roku ciecz przebadano laboratoryjnie. Okazało się, że zawiera ona duże ilości magnezu i małe ilości sodu, co w Polsce jest rzadkością.
- Według analizy ekspertów to deszczówka, która spadła na góry Kiełczyńskich w masywie Ślęży 89 lat temu. Została przefiltrowana przez skały i znalazła ujście w kopalni – tłumaczy Daniel Miazga, prezes zarządu.
Górnicy zabezpieczyli chodnik, w którym wybija źródło. Zamontowano dwie pompy. Gdyby doszło do awarii i urządzenia przestały pracować szkody byłyby nieodwracalne. Woda zalałaby chodniki na ostatnim poziomie i wyrządziła potężne szkody górnicze.
Rok temu zakupiono urządzenia i woda rurociągiem pompowana jest do rozlewni. Tu nalewana jest do butelek i dystrybuowana do sprzedaży. Cała inwestycja kosztowała 4 mln zł.
Minerały tylko piękne w kopalni
- Sprzedaż wody uzależniona jest od pogody. Jeśli są upały „Ślężanka” dobrze się sprzedaje. W tym roku z powodu fatalnej pogody jest nieco gorzej. Czy interes jest opłacalny okaże się za rok – dodaje prezes.
Sztygar Jan Tarka oprowadza nas po chodnikach i opowiada historię, jak to Japończycy nie mogli nadziwić się piękna minerałów w kopalni. Co pewien czas podziemia zwiedzają geolodzy z Krakowa i Wrocławia, którzy młoteczkami odkuwają fragmenty skał. W sztolniach o każdej porze roku panuje stała temperatura plus 15 stopni. Nie każdy ze zbieraczy wie, że piękno, niektórych kamieni jest uzależnione od warunków, w jakich występują.
- Proszę spojrzeć na zielony chalcedon. On tylko tutaj pięknie wygląda. Po wystawieniu go na światło dzienne traci kolor i właściwości – opowiada Jan Tarka.
Sztygar pokazuje nam chodniki z wielkimi pomieszczeniami podziemnego składu materiałów wybuchowych i komory, w których przechowywano zapalniki. Razem Janem Tarką w kopalni zatrudnionych jest jeszcze 7 górników, którzy sprawdzają pompy i montaż obudów chodników.