Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Sobótka
Lubię sobie polatać

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Zaczął być rozpoznawalny po „Samowolce”, a zwłaszcza po „Długu”. Masową popularność przyniosła mu jednak rola Jacka Mileckiego w serialu „M jak Miłość" Na co dzień mieszka w Sobótce i jak sam mówi, jest mu tu dobrze i ma nadzieję, że zadomowi się tutaj na dłużej. Roberta Gonerę zapytaliśmy o powody przeprowadzki do miasta pod Ślężą, a także o planach na przyszłość.



- Dla czego nie gra już pan w serialu „M jak Miłość"?

- Przede wszystkim dla tego, że jestem tutaj. Staram się nie wracać do tego, bo było to parę ładnych lat temu. Dojazdy do Warszawy też to spowodowały. W tym samym czasie zagrałem w serialu "Glina" reżyserowanym przez Władysława Pasikowskiego i w zasadzie od tego momentu zaczęło się moje odchodzenie z serialu „M jak Miłość”. Natomiast teraz z kolei dla osłody powiem, że biorę udział w serialu „Pierwsza Miłość”.

- Czy było dla pana wyzwaniem grać z takimi aktorami jak Teresa Lipowska czy Witold Pyrkosz?

- Jak najbardziej, bo każda rola jest dla mnie wyzwaniem. Ja pracuje od ponad 20 lat i ten serial nie był tutaj wyjątkiem. Grono ludzi, które zaczynało kręcić serial, mam na myśli obsadę aktorską z Dominiką Ostałowską włącznie, z którą miałem przyjemność grać. To są wspaniali aktorzy i przyznam, że przyjemnością było z nimi pracować. Dodatkowo cała ekipa była znajoma i przez wiele lat pracowaliśmy na ogromny sukces tego serialu.

- Czy utrzymuje pan jakieś przyjacielskie kontakty z aktorami serialu " M jak Miłość"?

- Z tego serialu akurat nie. To jest dość zabawne, bo ja grałem tam rolę poboczną, drugoplanową i nagle ona w oczach i sercach widzów się rozpaliła i dała jakąś ogromną popularność. Ta postać wzbudziła ogromne emocje, bo dziewczyna, którą grała Dominika, w końcu została moją żoną, później jednak się rozstaliśmy i to był taki najbardziej telenowelowy wątek tego serialu. Ja oczywiście tę pracę wspominam bardzo dobrze. Kiedy tylko się spotykamy czy z Teresa Lipowską, czy z Witoldem Pyrkoszem staramy się wspominać, jednak ja przyjaciół mam w zupełnie innych regionach.

- Dla czego postanowił pan się przeprowadzić do Sobótki?

- Powodów było kilka. Sobótka jest okolicą, która dla Wrocławia zawsze będzie takim naturalnym miejscem weekendowych wypadów. Ja to miasto znam od dzieciństwa, bo przyjeżdżałem tutaj jako szkolny uczeń na jakieś wycieczki i dla tego pamiętam te okolice doskonale. Jednak takie częstsze wizyty zaczęły się wtedy, kiedy osiedli tutaj moi przyjaciele Szymon i Kasia i od tego momentu poważnie zacząłem interesować się tym regionem. Jednocześnie nałożyło się to, że założyłem rodzinę, urodziły się dzieci i trochę zmieniło się moje życie. Nie chce mi się już tak często podróżować a z Sobótki do Wrocławia, ta trasa nie jest taka daleka. Dodatkowo okoliczności przyrody w tym mieście są tak piękne, że można spokojnie tutaj się relaksować i przede wszystkim pracować.

- Kiedy pojawi się pan w serialu "Pierwsza Miłość"?

- No właśnie ostatnio się dowiedziałem, że 10 maja chyba będzie pierwszy odcinek z udziałem mojej osoby. Ja gram zakonnika, który prowadzi fundację wspomagającą bezdomnych i biednych. Jest to zakonnik taki bardzo nowoczesny, ma taki swój rys charakteru, który oznacza energiczność i działanie w kierunku tych ludzi, którzy potrzebują tej pomocy. Od czasu do czasu oczywiście pojawia się w habicie, ale generalnie jest osobą bardzo dobrze dbającą o sprawy swoich podopiecznych i muszę powiedzieć, że jest to fajna postać.

- Do niedawna ciężko było pana spotkać w Sobótce. Ostatnio publicznie się pan pokazał prowadząc charytatywną aukcję na rzecz chorej Nikoli Hrab. Co pana skłoniło do tego?

- Ja pochodzę też z małego miasteczka i myślę, że naturalnie rozumiem i wierzę w takie małe społeczności. Najważniejsze jest to, aby w takiej małej społeczności sobie pomagać. Ja wszędzie gdzie ląduję życiowo, staram się jakoś określić w tej przestrzeni, nie tylko jako aktor, który jest rozpoznawalny, ale również jako mieszkaniec. Uważam, że trzeba aktywnie wspierać różne takie inicjatywy, a zbiórka pieniędzy dla Nikoli była celem bardzo szczytnym i w związku z tym postanowiłem poprowadzić tę aukcję.

- Do twarzy było panu z mikrofonem, może w czerwcu poprowadzi pan Dni Sobótki?

- No muszę powiedzieć, że ja mam trochę swojej roboty terminowej i nie wykluczone, że w czerwcu wyjadę do Pragi i będę tam kręcił film.

- Coraz głośniej w Sobótce się mówi, że kupił pan Dom Harcerza i zamierza pan tam robić pensjonat, czy to prawda?

- Ja ogólnie staram się nie mówić nigdy o planach prywatnych, więc powiem tylko, że w zamierzeniu jest to miejsce, które w jakiś sposób będzie koncentrowało życie różnych ludzi. No i oczywiście przyznam, że jest myślenie o małym pensjonacie. Jednak to miejsce nie jest takie duże i jak na razie trwają powolutku remonty i trzeba dużo czasu poświecić, by to miejsce nabrało charakteru.

- Gdzieś w internecie wyczytałem, że reżyseruje pan serial pt. „Wolna Sobótka" O co chodzi?

- Parę lat temu był pomysł, żeby powstał serial, którego akcja działaby się w Sobótce. Pomysł wynikał z inspiracji takim serialem, który był kiedyś w Telewizji Polskiej "Przystanek Alaska". Chodziło o pokazanie jakiejś fajnej społeczności od strony ciekawego miejsca, relacji itd. Nakręciliśmy pilotażowy odcinek tego serialu, ale niestety na fali kolejnych zmian w telewizji nasz pomysł padł i jakoś się to wszystko nie rozwinęło. Natomiast pomysł w ogóle zrobienia podobnego serialu dalej jest, bo biorąc pod uwagę przyciąganie, magii góry Ślęży, która wzbudza zainteresowanie w bardzo wielu miejscach w Polsce, trzeba kontynuować takie projekty.

- Czy widzi pan siebie w przyszłości jako jakąś postać działającą politycznie w Sobótce?

- Witold Pyrkosz jest bardzo działającą postacią na terenie swojej gminy gdzieś pod Warszawą, ale myślę, że ja jestem daleki od polityki. Siłą rzeczy, robiąc to co robię, gdzieś tam się ocieram o to, ale mówię o mojej wewnętrznej konstrukcji. Ja byłem punkiem, anarchistą i czasami wydaje mi się, że wbrew temu co powiedziałem, jestem taki trochę aspołeczny. A teraz mówiąc serio przyznam, że trzeba mierzyć siły na zamiary i myślę, że to trzeba oddać tym ludziom, którzy się na tym znają i będą to robić dobrze.

- Czym interesuje się pan poza pracą?

- Mam różne zainteresowania - jeżdżę konno, uwielbiam czytać książki, bardzo lubię spacerować. Natomiast od jakiegoś czasu interesuję się lataniem. Tutaj niedaleko, w Mirosławicach jest areoklub dolnośląski i muszę powiedzieć, że zdobyłem licencję pilota i jak tylko mam czas, to sobie latam.

- Czy chciałby pan aby pana dzieci poszły pana droga i zostały aktorami?

- Ja staram się tak z nimi postępować, żeby jak największa ilość decyzji padała z ich strony i żeby padała mądrze i niepodważalnie. Więc co ja mogę sobie chcieć, jak pewnie za chwilę oni zadecydują sami. Są różne sposoby wpływania na dzieci, ale ja z nich raczej nie korzystam tylko widzę w jakim kierunku decyzję podejmują i staram się je wspierać.

- Dziękuję za rozmowę.

Więcej informacji znajdziesz w gazecie powiatu wrocławskiego
Express Wrocławski


Rozmawiał Robert Krajewski



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Sobota 20 kwietnia 2024
Imieniny
Agnieszki, Amalii, Czecha

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl