- Tydzień temu doszłoby do tragedii przy wyprzedzaniu kolumny samochodów - mówi Grażyna Sałaga-Rafajłowicz, kierowniczka przychodni. - A do nas przychodzą pacjenci w różnym wieku, nierzadko osoby starsze i schorowane. - Już myślałam, że wypiszą się z naszej przychodni ze względu na brak dojścia. Ale pacjentów mamy cierpliwych. Szkoda tylko, że wciąż trzeba drżeć, żeby nikomu nic się nie stało.
Fot. WFP
Pani Grażyna dzwoniła do Zarządu Dróg Wojewódzkich, który odpowiedzialny jest za remont drogi. Pięć tygodni temu przyjechała dwuosobowa komisja, sfotografowano wykopy i sprawa ucichła. - Potraktowano mnie jak intruza - mówi z żalem kierowniczka przychodni. - A przecież prosiłam tylko o zabezpieczenie przychodni.
Taka sytuacja trwa od świąt wielkanocnych. Powoli widać już koniec robót, ale trudno przewidzieć, czy potrwają one jeszcze dwa tygodnie, miesiąc czy dłużej. A życie ludzi - pacjentów przychodni jest zagrożone. Czy naprawdę nie można nic w tej sytuacji zrobić?
Fot. WFP
Fot. WFP
Fot. WFP