Po przesłuchaniach w prokuraturze mieszkańcy nie chcą z nikim rozmawiać. O konsekwencjach tego, co się stało dyskutują pod sklepem w Cesarzowicach, który jest najbliższy w okolicy. Sołtys informuje, że we wsi było mnóstwo rewizji, a jego samego 3 razy przesłuchiwano. Narzeka, że teraz wszyscy zainteresowali się Michałowem, a światła w parku nadal nie ma i panują egipskie ciemności.
- Brakuje też sklepu spożywczego. Obecnie handel odbywa się z samochodu. Plusem jest, że niedługo będziemy mieć swoją świetlicę. W czynie społecznym szykujemy teren pod budowę – mówi Mikołaj Cidyło, sołtys.
Ludzie, z którymi rozmawialiśmy mieszkają w bloku. Tłumaczą, że choć nie wiele wiedzą na temat morderstwa to ponoszą konsekwencje zabójstwa.
- Większość ludzi była przesłuchiwana na okoliczność morderstwa. W kilku domach przeprowadzano rewizję, wypompowywano szamba na posesjach i dalej nic – mówi Wanda C., która od 40 lat mieszka w Michałowie.
Przeczesano cały teren
Lokatorzy biją się w piersi i przekonują, że nic nie słyszeli wieczorem, kiedy zamordowano kuratorkę. 28-letnia Paulina O. przyjechała do Michałowa po telefonie, który otrzymała od kogoś z prośbą o interwencję.
Kobieta na ganku otrzymała silny cios w głowę ciężkim, metalowym prętem. Później prawdopodobnie przeciągnięto ją do komórki w zabudowaniach gospodarczych. Prokuratura nie zdradza, gdzie morderca porzucił narzędzie.
- Około 20 funkcjonariuszy przeczesało teren wsi. Podobno szukano jakiegoś telefonu komórkowego. Nie wiemy, czy coś znaleziono. Nam mieszkańcom zależy na szybkim rozwiązaniu śledztwa – mówi Cyprian L., jeden z mieszkańców.
Ludzie spekulują, że kuratorkę musiał uderzyć, ktoś silny. Na pewno mężczyzna. Kobiety są słabsze i nie mają takiej „pary w rękach”.
Zero informacji
- Medycyna sądowa zna przypadki obrażeń mózgowo-czaszkowych zadane przez kobietę, które spowodowały natychmiastowy zgon. W takich wypadkach nie ma reguł – tłumaczy Jakub Trnka, biegły sądowy z Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu.
Nie wiadomo ile Paulina O. dostała ciosów w głowę i czy miała na ciele jakieś inne obrażenia. Dr Łukasz Szleszkowski, który przeprowadzał sekcję kategorycznie odmawia wypowiedzi w tej sprawie i odsyła nas do prokuratury.
- Przesłuchaliśmy wszystkie osoby, które mogły być związane ze sprawą. Postępowanie jest prowadzone, ale do chwili jego zakończenia nie mogę zdradzić żadnych szczegółów – podkreśla Małgorzata Klaus, rzecznik prokuratury we Wrocławiu.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że sąsiad, który znalazł kuratorkę boi się o swoje życie. Policja w Środzie Śląskiej informuje, że mężczyzna nie prosił o ochronę. Zresztą w tym przypadku taka prośba byłaby prawdopodobnie odrzucona.