Samolot kompletnie roztrzaskany. Płonące części maszyny rozrzucone po lesie. A wokół ogromny chaos i mnóstwo służb ratowniczych - tak wygląda miejsce katastrofy koło lotniska w Smoleńsku, z której nikt się nie uratował.
Wokół lotniska panuje nieopisany chaos. Słuchać ostre sygnały wozów służb ratunkowych. Na miejscu trwa akcja ratunkowa.
Świadek, który widział wypadek prezydenckiego samolotu - a z którym rozmawiali reporterzy TVN24 - mówi, że samolot roztrzaskał się na wiele części, które mocno płonęły.
Z tego, co widział świadek wynika, że maszynie, która usiłowała lądować w bardzo gęstej mgle, nie udało się przyziemić. Zwiększyła więc moc silników i kiedy ponownie usiłowała podejść do lądowania, zawadziła lewym skrzydłem o drzewa. Samolot spadł 1,5 kilometra od lotniska.
Zdjęcia z katastrofy, które zrobił świadek zostały zarekwirowane przez Federalną Służbę Bezpieczeństwa.