Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Niebezpieczny zawód

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Sprawa brutalnego morderstwa w Michałowie kuratorki społecznej Pauliny O. po raz kolejny otwiera oczy tak opinii publicznej, jak i pracowników wymiaru sprawiedliwości. Otworzyła również oczy politykom – z ministrem sprawiedliwości na czele. Minister przejął osobiście nadzór nad śledztwem, przyznał także kuratorce pośmiertnie resortowy medal. Medal jest oczywiście tylko gestem, który czasu nie cofnie. Może jednak być początkiem zmian, które konieczne trzeba wprowadzić w sposobie pracy polskich kuratorów.

Jak to u nas często bywa – trzeba nieszczęścia, żeby coś się w końcu zaczęło zmieniać. Śmierć Pauliny O. to katalizator, który być może jest w stanie rozsadzić od lat nabrzmiewający problem. A w zasadzie dwa problemy – jeden to skandaliczne warunki pracy do jakich od wielu lat zmuszani są polscy kuratorzy. Drugi – wynikający z pierwszego – to zanikająca funkcja resocjalizacyjna zestresowanych, zastraszanych i często przerażonych kuratorów.

"Znajdę cię kur..."

Kurator zawodowy równolegle nie może podjąć innej pracy – co w tym przypadku ma swoje uzasadnienie, ponieważ powinien skupić się na dozorowaniu i "wyprowadzaniu na ludzi" osób na warunkowym zwolnieniu, mających wyroki w zawieszeniu bądź w inny sposób wchodzących w kolizję z prawem. Jednak nawet gdyby mógł, to i tak nie znajdzie czasu na inną pracę – we Wrocławiu kurator zawodowy "opiekuje się" średnio 400 osobami. Opiekuje się w cudzysłowie, ponieważ więcej czasu spędza na wypełnianiu "bardzo ważnych" dokumentów. Przytłacza go biurokracja, w której łatwo zgubić człowieka i jego problemy. Dlatego musi korzystać z kuratorów społecznych, którzy za 30 do 50 złotych za dozorowanego godzą się na to, żeby być... mięsem armatnim.

Zbyt mocne porównanie? – nie sądzę. Wysłuchałem opowieści wielu kuratorów społecznych czasami nie mogłem uwierzyć, że ci ludzie nadal wykonują taką pracę. Jak inaczej nazwać młodą kobietę, która pierwszy raz puka do drzwi zwolnionego warunkowo gwałciciela, który od progu wita ją wyzwiskami i obietnicami, co zaraz z nią zrobi? Do przemocy fizycznej podczas tzw. dozorów dochodzi rzadko, jednak agresja słowna, zastraszanie, obietnice typu "znajdę cię kur... i zapierd..." - to chleb powszedni.

Do tego dochodzi stereotyp kuratora – jako, co prawda lewej - bo słabszej, ale ostatecznie ręki wymiaru sprawiedliwości. To na kuratorach skupia się cała frustracja i nienawiść osób, które twierdzą, że przecież zostały skrzywdzone, niesprawiedliwie potraktowane przez sąd, policję i teraz jeszcze przez ciebie!

Kurator jest przecież po to, żeby odebrać mi dziecko, żeby wyłudzić ode mnie alimenty, żeby gryzmolić pierdoły w kajecie, a potem się czepiać.

Czy z takim nastawieniem dozorowanych można pracować? Można, bo na Dolnym Śląsku robi to około tysiąca kuratorów. Czy można dobrze wykonywać swoją pracę? Nie można, bo cel kuratorów – resocjalizacja w tych warunkach to coraz większa fikcja.

Kurator, a szczególnie kurator społeczny odwiedza największe speluny, meliny, patologie... Przepraszam za być może obrazoburcze porównanie, ale nieodparcie narzuca mi się następne skojarzenie – jest jak ci pierwsi chrześcijanie, którzy z zieloną gałązką chodzili po domach Rzymian, ufając w swe łagodne przesłanie, żeby chwilę później wylądować na arenie wśród wrzasku rozbawionej gawiedzi.

Kuratorzy proszą

Opinia publiczna dopiero teraz z lekkim niedowierzaniem słucha apelu polskich kuratorów, którzy, widząc być może okazję do zmian, nieśmiało proszą we Wrocławiu o pomoc ministra sprawiedliwości. Kilka dni temu wręczyli Krzysztofowi Kwiatkowskiemu uchwałę, w której domagają się zmian. Jakich? Wydawało by się fundamentalnych. Chcą na przykład, żeby oficer dyżurny policji jak najszybciej reagował na telefon od kuratora, który wzywa pomocy. Jak najszybciej, czyli nie po godzinie czy dwóch. Proszą również o rozważenie, czy nie mogliby nosić ze sobą gazu pieprzowego. Proszą o wsparcie psychologów, którzy pomogą im ze stresem, lękiem, przerażeniem. Nie proszą natomiast o ustanowienie kurateli zawodowej, bo na to nie ma szans, czyli pieniędzy. Minister obiecał, że się sprawą zajmie – ale słowa polityków w roku wyborczym brzmią zawsze jakoś tak... lekko.

Uważam, że uchwały i obietnice niczego nie zmienią. W niewielkim stopniu zmieni sytuację zapowiedziane przez ministra zwiększenie odpowiedzialności karnej osób atakujących (słownie, fizycznie) funkcjonariuszy wymiaru sprawiedliwości. System jest chory – trzeba naprawdę wielu tęgich głów, żeby go, nie tyle zmodernizować, ale zmienić.

Może trzeba zacząć od tego, że nie nie wszyscy dozorowani muszą być odwiedzani w swoich domach? Może niektórych trzeba wzywać do specjalnych pomieszczeń z ochroną? Może trzeba mimo kosztów wprowadzić kuratelę zawodową? Może trzeba szkolić kuratorów w sztukach samoobrony?

Śmierć na posterunku – jak się wyraził minister - Pauliny O. zaskoczyła wielu ludzi, ale to nie znaczy, że warunki pracy kuratorów nie były przez wiele lat zaskakujące. Zmieńmy je – dla dobra kuratorów i dozorowanych.

Czytaj również

5 lat strachu

Tysiące ludzi w stresie

Pośmiertny medal dla Pauliny O.

Minister przypilnuje śledztwa

Pożegnanie pani kurator

Policja szuka mordercy

Zamordowano kuratorkę

Więcej informacji znajdziesz w gazecie powiatu wrocławskiego
Express Wrocławski


Robert Włodarek



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Wtorek 16 kwietnia 2024
Imieniny
Bernarda, Biruty, Erwina

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl