Tym razem woda zaczęła podnosić się w czwartek, 25 lutego. W sobotę już nie dało się dojechać do Kotowic od strony Groblic. - Mieliśmy zgłoszenia o dwóch samochodach osobowych, które chciały przejechać, ale woda była na tyle wysoka, że zalane zostały silniki w pojazdach – mówi Dariusz Wasiak, komendant straży gminnej w Siechnicach.
W poniedziałek do Kotowic nie dojechał gminny autobus, który zabiera dzieci do szkoły w Siechnicach. - Również dzieci z innych miejscowości, które uczęszczają do placówki w Kotowicach, podobnie jak nauczyciele, miały problem z dojazdem. A jak już ktoś się zjawił, to zwykle był spóźniony – mówi Małgorzata Mokrowska, sołtys Kotowic.
Zalana droga do Groblic to wielki problem wszystkich mieszkańców, a zwłaszcza osób pracujących we Wrocławiu. Oznacza to bowiem, że do stolicy Dolnego Śląska trzeba jeździć przez Oławę. To wydłuża drogę o 20 km. W jedną stronę!
Problemy mieszkańców biorą się stąd, że droga powiatowa łącząca Groblice z Kotowicami jest położona wyjątkowo nisko. Od lat planowana jest jej przebudowa i znaczne podwyższenie. Problem w tym, że ciągle brakuje pieniędzy na tę inwestycję. - Niestety, słyszę to już od pięciu lat, odkąd jestem sołtysem – mówi Małgorzata Mokrowska.
Kobieta wskazuje jeszcze inne przyczyny zalewania drogi i podtopień. Jej zdaniem problemem jest to, że woda zamiast spływać do Odry, trafia do rzeki Oławy. - Jeszcze na początku lat 90. woda z rowów melioracyjnych trafiała do jeziora Junkers a stamtąd do Odry. Później odpływy zasypano, a wodę skierowano do Oławy. Problem w tym, że ona nie jest w stanie jej przyjąć. Rzeka nie jest wyczyszczona, ma za wąskie koryto i woda cofa się z powrotem najpierw do jeziora, a później do rowów i na pola, zalewając przy okazji drogę odcinając nas od świata – kończy pani sołtys.