BMW jechało bardzo szybko. Kierowcy nie udało się wyrobić zakrętu i wylądował w rowie. Świadkowie wezwali policję i straż pożarną. Po przyjechaniu na miejsce rozpoczęto poszukiwania kierowcy. Ktoś widział go, jak wyczołgał się z auta i zniknął. Jeden ze strażaków poinformował funkcjonariuszy, że poboczem w stronę Mirosławic szedł jakiś mężczyzna. Rozpoczęto jego poszukiwania.
- Podczas przeszukania samochodu znaleziono dowód osobisty, kartę bankomatową i 170 zł. Okazało się, że BMW prowadził 35-letni mieszkaniec Sobótki – informuje Piotr Pawłowski, kierownik ogniwa prewencji policji w Sobótce.
Funkcjonariusze odnaleźli mężczyznę w domu. Ten na widok policjantów wszczął alarm, że właśnie skradziono mu samochód. Po przebadaniu go okazało się, że ma 1,5 promila alkoholu w organizmie. Pouczono też, że za składanie fałszywych zeznań grozi surowa kara. Po przemyśleniu sprawy 35-latek przyznał się, że po pijaku prowadził auto. Nie miał przy sobie prawa jazdy. Przedstawiono mu zarzut prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości i ukarano 700 zł mandatem. Zabezpieczono 300 zł na poczet kary.