- W nocy zbudziło mnie głośne ujadanie psa. Na zegarku była 3 w nocy. Na ganku stała pokrwawiona dziewczyna, która trzęsła się z zimna i miała pocięte ubranie – opowiada Bogusława Misiak. Mieszkanka Wojnowic wpuściła ją do domu, zrobiła gorącą herbatę i wezwała policję.
Kilka godzin wcześniej Laura została uprowadzona z wrocławskiej dyskoteki Queen. Dwie kobiety wywiozły ją do lasu samochodem i pobiły. Dziewiętnastolatka nie chciała się rozebrać, więc pocięły jej ubranie, przypięły do drzewa kajdankami i odjechały.
Bogusława Misiak pracuje w jednym z wrocławskich szpitali
Powodem uprowadzenia była zazdrość jednej z pań, której mąż miał mieć romans z Laurą. – To cud, że dłoń dziewczyny przecisnęła się przez kajdanki i udało się jej oswobodzić. Tej nocy na dworze było ok. 2-3 stopnie. Do rana mogłaby umrzeć z zimna – mówi Jerzy Misiak, sołtys Wojnowic. Kiedy w nocy dziewczyna szukała pomocy biegając po wsi, Bogusława Misiak jako jedyna otworzyła drzwi. Za to kobiecie należą się duże podziękowania. Laura obiecała, że odwiedzi swoją wybawicielkę.
Porywaczki są na wolności, gdyż nie były wcześniej karane. Żałują tego, co zrobiły. Ofiara zazdrości dochodzi do siebie i jest pod opieką psychologa.