Do tej pory Kurantowiczowie mieszkali w drewnianym baraku przy ulicy Chopina. W pomieszczeniach była wilgoć i pleśń. Rodzina od lat znajdowała się na liście osób oczekujących na lokal. Niedawno dostali mieszkanie (75 metrów kw.) przy ulicy Szkolnej w Sulistrowicach. Przeprowadziła się tam jednak część rodziny, bo najstarsi bracia pozostali w baraku.
- Założyłem już swoją rodzinę i nie mam dokąd iść. Niedawno ekipa z gazowni chciała odciąć nam gaz, ale wytłumaczyłem im, że mieszkają tu ludzie i odpuścili – opowiada Henryk Kurantowicz.
Rodzina Kurantowiczów w nowym mieszkaniu w Sulistrowicach. Fot. WFP
W podobnej sytuacji jest 20-letnia Danuta Kurantowicz, która obecnie mieszka u swojego chłopaka we Wrocławiu, a wcześniej wychowywała się w domu dziecka.
Lokale dla pogorzelców
Danuta od roku stara się o mieszkanie w Sobótce i obecnie czeka na decyzję komisji mieszkaniowej. Wstawił się za nią nawet dom dziecka, który przesłał do gminy prośbę o przydział kwatery.
- W chwili obecnej nie mamy mieszkań. W pierwszej kolejności lokal przyznaje się ofiarom klęsk np. pogorzelcom. W uprzywilejowanej sytuacji są również osoby, które mieszkały w domu dziecka. Niestety, trzeba czekać – tłumaczy Teresa Pukała, dyrektor Zarządu Budynków Mieszkalnych w Sobótce.
Według niej mieszkanie w baraku zagraża bezpieczeństwu przebywających tam osób. Wkrótce nastąpi jego rozbiórka.
Henryk Kurantowicz ze swoją rodziną mieszka w baraku. Fot. WFP
– Gdzie ma się podziać reszta rodziny, która tam mieszka? Mogą przeprowadzić się do mieszkania w Sulistrowicach – uzasadnia dyrektorka.
W dwóch pokojach 15 osób
Na przeprowadzkę nie zgadza się matka Barbara Kurantowicz. Jej zdaniem mieszkanie jest duże, jednak nie na tyle, aby pomieścić 15 osób. Pojawiły się również inne problemy. – Z synami są kłopoty, bo lubią zaglądać do kieliszka. Niedawno jeden z nich wyszedł z więzienia. Zresztą są już dorośli i mają własne rodziny, to niech sami załatwią mieszkania – protestuje kobieta.
Nie wiadomo jak sprawa lokatorów z baraku zostanie rozwiązana. Gmina nie może przeprowadzić eksmisji rodziny z małym dzieckiem, bo nie posiada mieszkania socjalnego.
Obecnie na liście ubiegających się o lokal w Sobótce czeka 55 osób.