Kłopotliwe studzienki znajdują się na skrzyżowaniu ulic Mickiewicza i Baczyńskiego. Ścieki wybijają nawet dwa, trzy razy w tygodniu i spływają do rowu melioracyjnego. Część przedostaje się również na pobliską łąkę.
- Roznoszący się fetor jest nie do wytrzymania. Boimy się myśleć, co będzie latem, gdy zrobi się ciepło. Czy zaleganie nieczystości w rowie jest bezpieczne dla ludzi i środowiska? – pyta Tomek Ręgorowicz, który mieszka w pobliżu.
Wcześniej nie było podobnych sytuacji, dlatego mieszkańcy zastanawiają się nad ich przyczyną.
Nie ma zagrożenia
- Szambo przedostaje się z dwóch studzienek kanalizacyjnych, a przydrożny rów nie ma odwodnienia. U mnie śmierdzi najgorzej, bo mieszkam najbliżej – mówi Jan Gliński z ulicy Baczyńskiego.
Sprawą może zająć się sanepid, ale tylko w szczególnych przypadkach, kiedy nieczystości spowodują wśród mieszkańców wybuch epidemii choroby zakaźnej.
- Przejmiemy sprawę, jeśli nieczystości przedostaną się do studni lub innych ujęć wodnych i będą stwarzać realne zagrożenie epidemiologiczne – tłumaczy Magdalena Mieszkowska, rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Sanitarno – Epidemiologicznej we Wrocławiu.
W planach rozbudowa
W zakładzie wodociągów w Sobótce poinformowano nas, że w rejonie, gdzie występuje fetor kończy się kanalizacja.
- W planach przewidziano dalszą rozbudowę sieci kanalizacyjnej, jednak niewiadomo, kiedy dokładnie to nastąpi. Liczymy się ze zdaniem mieszkańców, jednak obecnie możemy wysyłać tam wyłącznie beczkowozy, które cyklicznie będą wypompowywać nieczystości – informuje Stanisław Kałużyński, dyrektor Zakładów Wodociągów i Kanalizacji w Sobótce.
Więcej ścieków to efekt budowy domków, które powstają w tym rejonie Sobótki. Jednym z powodów ma być również budowa nowej pralni na osiedlu, która zużywa sporo wody.
Studzienki kanalizacyjne przy ulicy Mickiewicza i Baczyńskiego. Fot. WFP
Ścieki przedostają się do rowu. Smród w okolicy jest nie do wytrzymania – mówią Tomek Ręgorowicz i Jan Gliński. Fot. WFP