11 kwietnia ok. godziny 14 na komisariat w Sobótce zadzwoniła kobieta, która drżącym głosem powiadomiła o bójce przy ulicy św. Jakuba w Sobótce.
- Na miejscu funkcjonariusze zastali zakrwawionego mężczyznę, który siedział na chodniku – informuje Mirosław Kozak, zastępca komendanta policji w Sobótce.
Jak doszło do dramatycznych wydarzeń? Mirosław Sz. chciał siostrze wyremontować łazienkę. W mieszkaniu był jej były mąż Mieczysław P. , który nie chciał wpuścić szwagra do domu. Między mężczyznami doszło do kłótni i rękoczynów. W pewnym momencie nietrzeźwy Mieczysław P. nożem kuchennym uderzył brata swojej byłej żony.
- Ostrze trafiło w żebro i rozpadło się na trzy części, sprawcy pozostał w dłoni jedynie trzonek noża. Gdyby nie żebro ostrze przebiłoby płuco, a wtedy obrażenia mogłyby okazać się śmiertelne – dodaje policjant.
Fot. WFP
Szkoda, że nie zabiłem
Kiedy nożownik spostrzegł, że szwagier został tylko lekko ranny, poszedł po drugi nóż, który ukrył w reklamówce. Pokrwawiony Mirosław Sz. zaczął uciekać klatką schodową, ranny zatarasował drzwi, ale nożownik dopadł go na podwórku. Z relacji świadków wynika, że była to walka na śmierć i życie. W pewnym momencie rannemu mężczyźnie udało się powalić na ziemię Mieczysława P. i odrzucić reklamówkę z nożem.
Kiedy nadjechała policja napastnik ukrył się w domu. Nie odpowiadał na wezwania mundurowych, więc wyważyli oni drzwi i obezwładnili nożownika. Skuty kajdankami zapytał policjantów, czy szwagier żyje. – Jest lekko ranny? Szkoda, że nie zabiłem skurw...
Fot. WFP
Groził kosą
Ranny Mirosław Sz. trafił do szpitala we Wrocławiu, gdzie po opatrzeniu ran został wypuszczony. Mieczysławowi P. prokuratura postawiła zarzut usiłowania zabójstwa i aresztowała na 3 miesiące. Ustalono również, że w ostatnim czasie furiat chodził z nożem po Sobótce, a w styczniu groził jednemu z mieszkańców kosą.