Nieoficjalnie wiadomo, że Henryk S. był osobą bezdomną. Został eksmitowany z kamienicy przy ul. św. Jakuba, a jego miejsce zajął inny lokator, który zaprzyjaźnił się z bezdomnym. Henryk S. latem mieszkał w komórce nieopodal swojego domu. Zimą dzięki uprzejmości lokatora spał w swoim dawnym lokalu.
Wezwany w wigilię rano patrol potwierdził zgon mężczyzny. 62-latek miał liczne urazy głowy i był cały posiniaczony.
Obrażenia wskazywały, że został bestialsko zamordowany. Policja rozpoczęła poszukiwania mordercy i przesłuchania świadków. Kilku z nich widziało Pawła G., syna obecnego najemcy, który kręcił się obok posesji.
- Ustaliliśmy, że 23 grudnia do mieszkania przy ul. św. Jakuba w Sobótce przyszedł 32-letni syn właściciela mieszkania. Między nim, a Henrykiem S. doszło do kłótni – informuje Mirosław Kozak, zastępca komendanta policji w Sobótce.
Nieoficjalnie mówi się, że 32-letni Paweł G. chciał wyrzucić z mieszkania bezdomnego. W trakcie szamotaniny zadał mu kilka ciosów jakimś tępym narzędziem. W wyniku obrażeń mężczyzna zmarł. Świadkowie twierdzą, że „charczał” kilka godzin.
- Szkoda mi Henia. To był naprawdę uczynny człowiek. Pił tyle, co wszyscy, ale był spokojny. Nigdy na nikogo ręki nie podniósł. Szkoda Henia – ubolewa jedna z sąsiadek.
28 grudnia sąd aresztował bandytę na trzy miesiące. W chwili zatrzymania przebywał u swojej matki, która mieszka w Sobótce.
Jego rodzina wynajęła znanego wrocławskiego adwokata, który będzie bronić go podczas procesu.
Paweł G. mieszkał kiedyś w Sobótce, jednak jakiś czas temu przeprowadził się do Świdnicy. W Sobótce nie cieszył się dobrą opinią. Policja zatrzymywała go wielokrotnie za pobicia i uszkodzenia ciała.