Długie kolejki w aptekach, na pniu sprzedawane maseczki i leki przeciwgrypowe – takimi obrazami z Ukrainy w ostatnich dniach karmiły nas wszelkie telewizyjne serwisy informacyjne. Wszystko z powodu szalejącej za naszą wschodnią granicą epidemią tzw. świńskiej grypy.
Czy mamy się czego obawiać? Władze uspokajają, że nie tylko nie ma u nas epidemii, ale nawet nie odnotowano wzrostu zachorowań na sezonową grypę. Ludzie jednak wiedzą swoje. W ostatnim czasie apteki na terenie gminy odnotowały znaczny wzrost klientów.
- Rzeczywiście, mamy większych ruch. Ludzie pytają przede wszystkim o maseczki i leki przeciwgrypowe, na wzmocnienie organizmu – mówi mgr Remigiusz Komarczewski, z apteki w Świętej Katarzynie.
Problem w tym, że maseczek nie ma. - Nie ma ich u nas, bo nie ma ich w hurtowaniach. Z tego co wiem, zapasy z Wrocławia zostały wysłane na Ukrainę. Czekamy na nową dostawę, ale kiedy to nastąpi, nie wiadomo. Powinny być pod koniec roku – dodaje farmaceuta.
Podobnie jest w Siechnicach. - Cały zapas został wykupiony w poniedziałek (2 listopada – przyp.red.). W hurtowni ich nie ma i nie wiadomo kiedy będą – przyznaje mgr Jadwiga Gardedzka z „Apteki pod Modrzewiem” w Siechnicach.
Remigiusz Komarczewski przyznaje, że dotąd maseczki nie cieszyły się zbyt dużym zainteresowaniem.- Wcześniej miałem maseczki, jedno opakowanie, przez ponad rok sprzedałem je do połowy. Gdy na Ukrainie wybuchła epidemia, sprzedałem je momentalnie. Zamówiłem jeszcze jedno opakowanie i też poszło od razu.
Fachowcy przekonują, że maseczki mają bardzo ograniczone możliwości uchronienia przed grypą. - Maseczka to półśrodek. Przestańmy wierzyć w mity, że maseczka to jest panaceum. Po pierwsze trzeba się zaszczepić - podkreśliła na niedawnej konferencji prasowej prof. Lidia Brydak, szefowa Krajowego Ośrodka ds. Grypy.
Co ciekawe, sami kupujący czy pytający o maseczki zdają sobie z tego sprawę. - Większość klientów uważa, że do nas epidemia świńskiej grypy nie dojdzie. Nie pytają również o szczepionki na ten rodzaj grypy. Bardziej są zainteresowani szczepionkami na tradycyjną odmianę grypy oraz pytają o metody, jak się ustrzec przed tą chorobą – dodaje Remigiusz Komarczewski.
Jadwiga Gardedzka również nie zauważyła paniki wśród klientów. - Spory ruch był w poniedziałek, ale już się uspokoiło i raczej nie widać, żeby ludzie jakoś szczególnie obawiali się grypy czy kupowali więcej leków.