Pierwszą powóz Stefan Szymański kupił w 1978 roku. Była to kareta śląska, której już nie ma. Wtedy zatrudniony był w młynie w Bolkowie w Polskich Zakładach Zbożowych. Dzięki tej pracy miał kontakt z rolnikami. Wypytywał, jeździł a często odkupywał. –Wsiadałam w syrenkę i jechałem. Jak zobaczyłem karetę to mówiłem: Będziesz moja.
Sąsiedzi patrzyli z niedowierzaniem i pukali się w czoło. Za te pieniądze można było wtedy kupić malucha. Kolekcjoner wolał inwestować w ocalenie historii. Najwięcej powozów nabył 20 lat temu. Większość z nich, produkcji niemieckiej, znajdowała się na terenie Dolnego Śląska i Opolszczyzny. Polskie bryczki i karety kupował w Małopolsce i na Mazowszu.
Najnowszy nabytek to długo poszukiwany pojazd folwarczny - linijka, używany do podwożenia myśliwych, rozpowszechniony na kresach wschodnich i w Rosji. Na powóz pan Stefan trafił przypadkowo. – Jechałem po konia i zobaczyłem ją na podwórku w miejscowości koło Strzelina.
Właściciel linijki nie chciał jej sprzedać. Zadzwonił dopiero po dwóch miesiącach. Nabycie innego pojazdu pasjonat powozów negocjuje już ponad 15 lat, rolnik jednak nie chce pozbyć się go, ponieważ jest to rodzinna pamiątka.
Pojazdy dzielą się miejskie, wiejskie, sportowe i reprezentacyjne. Stefan Szymański posiada po jednym egzemplarzu każdego typu. W jego kolekcji znajdują się Landolety, kareta coupe oraz jednoosobowa sulka używana podczas wyścigów. Większość powozów jest w złym stanie technicznym - czas i warunki atmosferyczne zrobiły swoje. W dobrym stanie są Victoria i luksusowa Victoria Milord ze skórzanymi błotnikami. Oba pojazdy mają zainstalowane hamulce hydrauliczne i dopuszczone są do poruszania się na drogach. Tymi powozami pan Stefan wozi do ślubu nowożeńców.
Pojazdy reprezentacyjne zamknięte są w specjalnie wybudowanym przez kolekcjonera pomieszczeniu. Reszta niestety jest wystawiona na zewnątrz, na szkodliwe działanie słońca i deszczu. Najbardziej zniszczone są elementy drewniane. Koszty renowacji pojazdów oraz budowy garaży przewyższają możliwości finansowe pana Stefana.
Oprócz powozów, bryczek i karet, w kolekcji mężczyzny znajdują się również małe sanie z Krobielowic do wożenia dzieci. Do tego środka transportu nianie zaprzęgały osiołki, kucki a nawet psy i kozy. Godne uwagi są również zgrabne sanie muszelkowe.
Mieszkaniec Rogowa zbiera nie tylko powozy, ale wszystko co związane z końmi – uprzęże czy siodła.