Państwo Czerwińscy z Sulistrowiczek, których dom spłonął podczas pożaru w czerwcu, stracili nie tylko dach nad głową, ale również źródło dochodu. W zniszczonym budynku znajdował się sklep, który prowadziła pani Rozalia. Rodzina potrzebuje pieniędzy, żeby odbudować dom, ale także do codziennej egzystencji.
Ośrodek Pomocy Społecznej wypłacił 3 tys złotych, kolejne 2 tysiące przekazali prywatni ofiarodawcy na konto utworzone przez gminę. Jest to jednak tylko kropla w morzu potrzeb.
- Chłopcy z pracy musieli się zwolnić, żeby pomóc przy budowie. No i teraz oni też nie mają grosza. Jesteśmy na łasce ludzi – mówi pan Stefan.
Sąsiedzi starają się wspomóc pogorzelców. Swoją pomoc zaoferował prywatny przedsiębiorca budowlany z Wrocławia. Co jakiś czas jego pracownicy przywożą materiały, ponadto domownicy sami łapią za sprzęt i murują ściany.
Jeszcze wiele rzeczy trzeba zrobić a do zimy coraz bliżej. Udało się usunąć belki ze spalonego dachu, zdrapać tynki i postawić od nowa przybudówkę. Najważniejsze jest jednak postawienie nowego dachu. Państwo Czerwińscy śpieszą się, sami pracują przy rekonstrukcji domu, ale wciąż brakuje pieniędzy. Nie ma źródeł przychodu, a wydatków za to jest mnóstwo.
Na szczęście w nieszczęściu ocalała łazienka, ale z noclegiem jest ciężko. – Jeden syn mieszka pod namiotem, drugi syn i mąż w kiosku – smutno dodaje pani Rozalia.