- Lubię kuchnię chińską i japońską, ale ta była dziwna, w szczególności danie „kimchi” - mówi Joanna Skupińska ze 109 Szczepu, która wraz z Andreą Wilk oraz Żanetą Wojciechowską, spędziła cudowny tydzień w Incheon w Korei Południowej. Kolejnym, tym razem pozytywnym zaskoczeniem była nieustająca wymiana prezentów. Uczestniczki obozu przed wyjazdem poinformowano o takim koreańskim zwyczaju. Kiedy zabrakło podarunków, wymieniano się wszystkimi możliwymi rzeczami, dziewczyny wyplatały nawet pierścienie do chust.
Było wiele okazji, żeby poćwiczyć zdolności manualne podczas przygotowanych zajęć, w trakcie szycia torebek, gry na bębnach, jogi. W ten sposób łatwiej integrował się cały obóz, a taki był przede wszystkim cel spotkania. Znajomość języka angielskiego nie liczyła się tak bardzo, nie wszyscy Koreańczycy dobrze nim władali.
W mieście Incheon, 30 km od Seulu, w parku podmiejskim w specjalnie przygotowanych namiotach przewinęło się 12 tys. ludzi z 39 krajów. Obozowicze spali pod namiotami. Goście zagraniczni dostali propozycję pozostania w Korei 2-3 dni dłużej po obozie w ramach tzw. „home hospitality” Część rodzin wycofała się jednak obawiając się świńskiej grypy. O tym, że organizatorzy poważnie podchodzą do możliwości epidemii, świadczy fakt rozdawania obozowiczom masek i płynów odkażających a także codzienne mierzenie temperatury.
Koreańczycy dbali o bezpieczeństwo uczestników spotkania i o ich komfort. - Wszystko przygotowali – dodaje komendantka 109 Szczepu Wataha, Joanna Skupińska. - Niepotrzebnie wzięłyśmy ze sobą śpiwory. Gdybym wiedziała, że będą na miejscu, nie brałabym ich i miałabym miejsce na prezenty.
Organizatorzy stworzyli wiele okazji do nabywania pamiątek. Na początki trwania obozu zorganizowano wiele wycieczek, m.in. na Global Fair& Festival 2009 Incheon Korea, na wyspę Ganghwa, gdzie dziewczyny zwiedzały Muzeum Etnograficznego oraz zabytkowe świątynie buddyjskie.
Podczas zwiedzania, jak i całego pobytu, harcerki czuły się jak gwiazdy filmowe, wszyscy chcieli się fotografować z nimi. Prawdziwi celebryci i politycy też się pojawili. Na otwarcie przyjechał sam premier Korei Południowej, Han Seung-soo, żeby przywitać uczestników spotkania. Na ogromnej scenie, pojawili się piosenkarze i boysbandy. Na koncertach młodzież piszczała na widok swoich ulubieńców.
Dziewczyny z jordanowskiej drużyny reprezentowały Związek Harcerstwa Polskiego pokonały pozostałe ekipy żeńskie. Dwie harcerki miały zapewniony darmowy przelot i pobyt, trzecia musiała za wszystko zapłacić sama. Dlatego dziewczyny postanowiły rozłożyć koszty na trzy osoby. Wykorzystały część środków, które miały być przeznaczone na wyjazd na Islandię, który z przyczyn od nich niezależnych nie doszedł do skutku. Sporo pieniędzy uzyskały od różnych sponsorów, najwięcej pomogła Rada Rodziców Publicznego Gimnazjum w Jordanowie Śląskim. Harcerki dziękują wszystkim sponsorom za pomoc w realizacji tej przygody życia.