- Za kościołem w lewo i dwieście metrów prosto – każdy mieszkaniec Dobrzykowic recytuje bez zająknięcia. Wszyscy wiedzą, że wieś jest wyjątkowa. Tylko w innych miejscach Polski często się o tym zapomina. Odkąd w Lubomierzu powstało Muzeum Kargula i Pawlaka, właśnie z tym miastem zaczęła się kojarzyć najsłynniejsza w kraju saga o zwaśnionych rodach. – Kiedy tam jestem, często słyszę jak turyści szukają filmowych domów przedzielonych płotem – mówi Zbigniew Lew, który od lat gromadzi wszystkie informacje na temat trylogii i związanych z nią postaci. – I dziwią się, że w Lubomierzu ich nie ma.
Nie ma, bo od ponad 100 lat stoją sobie spokojnie przy ul. Szkolnej w Dobrzykowicach. W domu Kargula mieszkają państwo Zofia i Tadeusz Daleccy. U Pawlaków – ich krewny, Janusz Dalecki. Wszystko wygląda dokładnie tak, jak w filmie, tylko łącząca domy stodoła runęła ze starości.
- Odwiedza nas pewnie z 50 osób dziennie – mówi Tadeusz Dalecki. – Najpierw wiszą na płocie i się rozglądają. My ich zauważamy i zapraszamy do środka. Nie mogą uwierzyć, że przez tyle lat prawie nic się tu nie zmieniło.
Państwo Daleccy nie prowadzą żadnej komercyjnej działalności. Pokazują ludziom swój dom wyłącznie z dobrej woli. – Nie chcę być uwiązany żadnymi „godzinami otwarcia” – śmieje się pan Tadeusz. – Jak akurat ktoś przyjdzie, wpuszczę go, odpowiem na pytania, czasem zaproszę na herbatę. Tak jest dobrze.
W miniony weekend na płocie „wisiało” wyjątkowo dużo ludzi. Dzięki pomocy sponsorów i Urzędu Marszałkowskiego, udało się zorganizować VI Festyn Sami Swoi. – Ostatni był w 2004 roku – mówi sołtys Dobrzykowic, Halina Popiołek. – Z wielu różnych przyczyn, przez pięć lat impreza się nie odbywała, ale mam nadzieję, że znowu na stałe zagości w naszym kalendarzu.
Niestety, w tym roku do Dobrzykowic nie udało się dotrzeć Sylwestrowi Chęcińskiemu i Witoldowi Pyrkoszowi. Gwiazd jednak nie brakowało. Razem z publicznością, najzabawniejsze epizody z filmów oglądali m.in. Ilona Kuśmierska (Jadźka), Jerzy Janeczek (Witia), Henryk Talar (ksiądz) i Jerzy Rutowicz, producent Sagi Rodu Kargulów i Pawlaków. – Patrzę na to z ogromnym sentymentem – powiedziała nam Ilona Kuśmierska. – Miałam wtedy 18 lat. Teraz w tym wieku są moje wnuczki. Filmowa Jadźka, wraz z pozostałymi gośćmi, odwiedziła zagrody Kargulów i Pawlaków. – Mieszkają tam cudowni ludzie, którzy bardzo dbają o swoje gospodarstwa – powiedziała. – Pamiętam ich jeszcze z 2000 roku, kiedy razem z Sylwestrem Chęcińskim odsłaniałam pamiątkową tablicę na murze.
Czasy powstawania filmu pamięta dobrze wójt gminy Czernica, Stefan Dębski. – Pracowałem już wtedy w Urzędzie Gminy – wspomina. – Widziałem, jak pod budynek podjeżdża samochód z Witoldem Pyrkoszem. Wójtowi bardzo zależy na tym, żeby tradycję organizowania festynu kontynuować. – To ogromna promocja dla całej gminy, bo przecież poza Dobrzykowicami, sceny do filmów Chęcińskiego powstawały też w Czernicy i Nadolicach Małych.
Przez cały weekend, uczestnicy imprezy mogli nie tylko przypominać sobie najlepsze fragmenty filmów Chęcińskiego, ale także odbyć fotograficzne, muzyczne i sentymentalne wędrówki po przedwojennym Lwowie. Gwiazdą sobotniego wieczoru była Irena Jarocka, a o dobry nastój uczestników zadbali też członkowie wiejskiej kapeli „Kostomłocianie” i wrocławska grupa kabaretowa „AJA”.