5 lipca, do komisariatu w Kątach Wrocławskich zgłosiła się matka 7-letniego chłopca. Kobieta poinformowała funkcjonariuszy, że ojciec nie odwiózł go na czas w wyznaczone miejsce. – Mężczyzna miał ograniczone prawa rodzicielskie – tłumaczy Zofia Dąbrowska z komisariatu w Kątach Wrocławskich. – Mógł widzieć się z dzieckiem w pierwszą i trzecią niedzielę miesiąca. Miał go odwieźć do Borzygniewu, do godziny 19.
Ojciec dziecka nie oddał i przepadł jak kamień w wodę. Policjanci rozpoczęli poszukiwania. Przez dwa tygodnie sprawdzali miejsca, w których mógł przebywać. Trafili między innymi do mieszkania jego konkubiny we Wrocławiu. Przeszukanie nie dało jednak rezultatu, a kobieta odmówiła podania jakichkolwiek informacji.
Dopiero 20 lipca, mężczyzna pojawił się z dzieckiem w miejscu pracy matki chłopca. – Kiedy już sam wychodził z budynku, został zatrzymany przez wrocławskich policjantów – mówi Zofia Dąbrowska. – Usłyszał zarzut uprowadzenie małoletniego.
Ojciec 7-latka został skazany na 8 miesięcy w zawieszeniu na 2 lata. Dobrowolnie poddał się karze. Jak tłumaczył porwanie chłopca? – Twierdził, że nie uznaje decyzji sądu, ograniczającej jego prawa rodzicielskie – mówi Dąbrowska. – Złożył do niego zażalenie i uznał, że wyrok nie jest prawomocny.
Na szczęście, dziecko nie miało świadomości, że stało się ofiarą porwania. Chłopiec myślał, że po prostu spędza z tatą część wakacji.